Poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz domagał się z sejmowej mównicy odroczenia posiedzenia Sejmu „do czasu zamontowania nowego systemu do głosowania”. Przy okazji postanowił dopiec rządowi. Dość szybko do parteru sprowadził go marszałek Kuchciński, któremu wystarczyły zaledwie dwa zdania, aby obnażyć hipokryzję polityka totalnej opozycji.
- Od dwóch lat nieudolnie próbujecie państwo zamontować nowy system i co? Demontujecie stary, montujecie nowy, demontujecie nowy, montujecie stary i tak w kółko. Jaką mamy pewność, że teraz ten stary system po tylu przejściach jeszcze działa? Jeszcze wczoraj technicy biegali ze śrubokrętami i coś poprawiali – mówił poseł Nowoczesnej.
Po chwili jednak zaczął atakować cały rząd.
- Wy chcecie budować Centralny Punkt Lotniczy (Centralny Port Komunikacyjny – przyp. red.), wy chcecie budować drony, wy chcecie budować auta elektryczne, kiedy wasza niekompetencja jest taka, że nawet nie potraficie zmienić systemu do głosowania - ironizował Meysztowicz.
Następnie Meysztowicz zwrócił się wprost do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z pytaniem „ile to kosztuje polskiego podatnika”, po czym dalej kontynuował swoje show:
- Powiem szczerze, ja bym wam nawet zegarka do naprawy nie oddał. Jak się okazuje, na wszystkich frontach cofacie nas o równe 20 lat - dodał.
Marszałek Kuchciński szybko ostudził zapał posła Nowoczesnej i przypomniał mu, że „20 lat temu chyba bardziej poważnie do wniosków formalnych podchodzono”. Odnosząc się do pytań o szczegóły techniczne również pouczył polityka:
- W tej sprawie trzeba pytać Kancelarię Sejmu. Odpowie panu w tych sprawach technicznych – mówił marszałek Kuchciński.
Wniosek posła Meysztowicza został odrzucony przez posłów. Przeciw odroczeniu posiedzenia zagłosowało 224, 154 było za, 10 się wstrzymało.