- Nasze plany i marzenia zostały w 2020 roku wystawione przez pandemię koronawirusa na brutalną weryfikację. Fundusz Odbudowy, wynegocjowany przez premiera Mateusza Morawieckiego, daje nadzieję na powrót do normalności – mówi portalowi Niezalezna.pl Michał Szpądrowski, jeden z liderów Forum Młodych PiS i sekretarz generalny European Young Conservatives.
Czy Polska potrzebuje pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy?
Nie tylko Polska, ale cała Europa dotknięta jest ograniczeniami jakie spowodowała pandemia koronawirusa. Walka w pierwszej kolejności toczy się o zdrowie i życie obywateli, ale musimy także myśleć o przyszłości. Światowa gospodarka bardzo boleśnie odczuwa skutki mniejszego bądź większego lockdownu. Kiedy już uporamy się z chorobą, musimy zająć się ograniczeniem jej ekonomicznych efektów. Z tej perspektywy zaproponowane przez Unię Europejską pieniądze będą odczuwalnym “zastrzykiem gotówki” dla gospodarek narodowych. Wiemy wszyscy, jak ważną rolę odgrywają inwestycje w pobudzaniu wzrostu gospodarczego, który wprost przekłada się nie tylko na ochronę istniejących miejsc pracy, ale jest także szansą na powstanie nowych.
Czy to właśnie przez perspektywę przyszłości te negocjacje były tak uważnie obserwowane przez młodych? Czy Polska okazała się w negocjacjach “miękiszonem”?
Przywykliśmy, że negocjacje są toczone gdzieś w zaciszu brukselskich gabinetów. Teraz było inaczej, ponieważ emocje były o wiele większe. Wszyscy odczuwamy skutki COVID-19, a my - młodzi - szczególnie niepokoimy się, jak będzie wyglądała popandemiczna rzeczywistość. Nasze plany na przyszłość, nasze marzenia zostały w 2020 roku wystawione na brutalną weryfikację. Chcemy normalizacji i powrotu do przekonania, że panujemy nad swoim życiem i przyszłością. Fundusz Odbudowy jest jednym z elementów, które tej normalizacji będą służyły. Mam przekonanie, że świetnie zdaje sobie z tego sprawę premier Mateusz Morawiecki, który do negocjacji szedł z jasną wizją celu czy zapewnienia Polsce dodatkowych środków na rozwój przy jednoczesnym nieuleganiu presji ze strony zamożniejszych krajów, które nie chcą się dzielić z innymi unijnymi krajami, a Wspólną Europę postrzegają tylko w kategoriach własnych korzyści, a nie zobowiązań i odpowiedzialności. Jeśli ktokolwiek w tych negocjacjach był “miękiszonem”, to te państwa, które pokazały w jak miałki i wybiórczy sposób podchodzą do zagadnienia europejskiej solidarności. Na szczęście ich wizja przegrała. Dzięki twardej i zdecydowanej postawie rządu i premiera Morawieckiego, wychodzimy z tych negocjacji bogatsi, jednocześnie nie pozwoliliśmy by pod płaszczem walki z koronawirusem naruszać fundamentalne zasady funkcjonowania Unii Europejskiej.
Ale przecież nawet w obozie Zjednoczonej Prawicy jest w tej kwestii różnica zdań. Beata Kempa podziękowała Zbigniewowi Ziobrze za obronę suwerenności Polski, a Michał Woś mówił dziś o możliwym rozpadzie koalicji rządzącej…
Nie przypominam sobie spektakularnych sukcesów pani minister Beaty Kempy czy pana ministra Michała Wosia na polu polityki zagranicznej, a raczej wrzutki ze strony naszego koalicjanta, które nie były konsultowane ani z rządem ani z kierownictwem Zjednoczonej Prawicy. Myślę, że w sprawach tak trudnych negocjacji należy słuchać tych, którzy się po prostu na tym znają. Jeśli zaś chodzi o Solidarną Polskę, to byłbym bardzo rad, gdyby po pierwsze zrealizowała swoje podstawowe zadania, jak niedokończona reforma sądownictwa, zamiast porywać się na kreowanie polityki zagranicznej i europejskiej, której najwyraźniej w pełni nie rozumieją. Jednocześnie jestem przekonany, że swoją kreatywną energię są w stanie spożytkować w konstruktywny sposób na polu krajowym, tak jak robili to przez 5 ostatnich lat funkcjonowania Zjednoczonej Prawicy. Wierzę, że i dziś nie staną w jednym rzędzie, z tymi którzy dążą do rozbicia prawicy w Polsce. Ciężko mi zrozumieć, dlaczego niektórzy z polityków Solidarnej Polski chcą mówić dziś jednym głosem z Georgem Sorosem krytykując sukces na unijnym szczycie. Dziś widać jak na dłoni, że niemiecka dyplomacja nie była w stanie zatrzymać polsko-węgierskiego tandemu.
O co więc walczą młodzi konserwatyści w całej Europie?
Konserwatyzm jest wspólną płaszczyzną porozumienia dla wielu środowisk z całej Europy. Jako młodzi ludzie chcemy, żeby nasz głos był słyszalny wśród rządzących, a wartości które od zawsze były fundamentem kultury europejskiej pozostały nimi dalej. Uważamy, że przyszłość należy budować w szacunku i zrozumieniu do dziedzictwa poprzednich pokoleń, dlatego tak ważna jest dla nas tradycja. Dostrzegamy oczywiście korzyści i możliwości płynące z Zjednoczonej Europy, ale domagamy się poszanowania odrębności krajów ją tworzących. Siła Unii Europejskiej płynie z różnorodności tworzących ją narodów, nie może doprowadzić jej zatracenia na rzecz bezideowej wspólnoty doraźnych interesów. Wolność i prawa osobiste to jedne z najważniejszych wartości. Nie chcemy być ich pozbawieni, mimo że wiemy, iż wiążą się one także z ponoszeniem odpowiedzialności za własne działania.