Minister edukacji Dariusz Piontkowski stał się obiektem ataków samorządowców przy okazji prowadzonej rekrutacji do szkół średnich. Opozycja zarzuca rządowi, że doprowadził do tragedii, rzekomo w szkołach nie ma miejsc dla uczniów. - Ponad 100 tys. miejsc jest zabezpieczonych dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych - podkreślił dziś szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Dodatkowo na przykładzie liceum pokazano ilu kandydatów przypadało na jedno w miejsce w 2018 i 2019 roku. Liczby mówią same za siebie.
W dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolita" w artykule "Ostra konkurencja na starcie do liceów" napisano m.in., że "na tych absolwentów, którzy nie dostali się nigdzie, czekają miejsca w szkołach branżowych, ale także w niektórych liceach". "Rz" cytuje m.in. wiceprezydent stolicy Renatę Kaznowską, która przyznała, że w ciągu ostatnich dni udało się utworzyć w stolicy 2 tys. dodatkowych miejsc.
"W ten sposób w stolicy nie dostały się +tylko+ 3173 osoby" - napisano. "Konkurencja w stołecznych liceach była ostra. W dwóch liceach – im. Stefana Batorego i Stanisława Staszica – utworzono aż pięć klas składających się z samych olimpijczyków" - pisze "Rz".
Dworczyk pytany o publikację "Rz" w radiowej "Jedynce" powiedział, że "warto rozmawiać o faktach". Podkreślił, że "to są bardzo delikatne kwestie i istotne kwestie".
"Część publicystów i część polityków opozycji stara się instrumentalnie żonglować liczbami, informacjami i w dodatkowy stres wprowadzać te osoby, które zdawały egzaminy"
- dodał.
Podkreślił, że jest "ponad 100 tys. miejsc względem absolwentów, którzy skończyli gimnazja i szkoły podstawowe, jest zabezpieczonych".
"Zrobiliśmy takie zestawienie, ilu kandydatów przypadało na jedno w miejsce w 2018 i 2019 roku np. w tych liceach, o których dużo się w mediach mówi, warszawskich liceach, w liceum im. Stanisława Staszica liczba kandydatów na jedno miejsce w 2018 roku - 1,66; w roku 2019 - 1,53"
- mówił. Przyznał, że są to zbliżone liczby.