Odwołanie kuratora łódzkiego nie miało związku z jego wypowiedzią dotyczącą LGBT. Zapewnił dziś o tym w rozmowie z TVN24 minister edukacji Dariusz Piontkowski. Minister przypomniał równocześnie, że łódzki wojewoda Tobiasz Bocheński już wcześniej zapowiedział złożenie wniosku o odwołanie Wierzchowskiego.
- Ten wniosek pojawił się w połowie sierpnia z tego, co pamiętam, a więc dużo wcześniej, zanim pan kurator pojawił się w telewizji Trwam i zaczął wypowiadać się na temat LGBT
- powiedział Piontkowski w TVN24.
- W naszej opinii wspólnej - i pana wojewody, i mojej - pan kurator nie najlepiej wypełniał swoje funkcje i stąd wniosek o jego odwołanie, który przeze mnie został zaakceptowany
- wyjaśnił minister edukacji.
Łódzki kurator oświaty został odwołany przez Piontkowskiego na wniosek wojewody łódzkiego. Wniosek o odwołanie Wierzchowskiego skierował do szefa MEN również poseł Lewicy Tomasz Trela. Miała być to reakcja na wypowiedzi kuratora w TV Trwam z czwartku. Wierzchowski stwierdził wtedy, że "jesteśmy na etapie wirusa, ale myślę, że ten wirus LGBT, wirus ideologii jest znacznie groźniejszy, bo to jest wirus dehumanizacji społeczeństwa".
Minister zapytany przez dziennikarkę TVN24 o to, czy zgadza się ze słowami kuratora odparł, że "politycy prawicy, także ja, jesteśmy przeciwni bardzo ekspansywnej propagandzie lewicowej związanej z ruchem LGBT i jesteśmy przeciwko temu, by funkcjonowała ona w szkołach".
Z kolei odnosząc się kwestii wpisów kuratora w mediach społecznościowych stwierdził, że posługuje się on manipulacją.
- Dziś widzę próbę obrony swojego stanowiska przez pana kuratora, który posługuje się jeszcze dodatkowo manipulacją, bo próba wskazania, że jego odwołanie miało jakiekolwiek związek z tym, co mówił na antenie telewizji Trwam w sprawie LGBT jest czystą manipulacją
- zaznaczył Piontkowski.