Mam dylemat ws. oceny unijnej dyrektywy o prawie autorskim - powiedział dziś przewodniczący Paweł Kukiz. Jego zdaniem możliwość zawłaszczania praw autorskich jest zbyt szeroka, ale podkreślił, że nie zgadza się też na totalną inwigilację w internecie. Kukiz był pytany na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia, czy jego stosunek do unijnej dyrektywy ws. praw autorskich wynika z tego, że jest politykiem, który "kocha wolność, jest znanym wolnościowcem", czy twórcą, który "też chce mieć tantiemy i zyski".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pod siedzibą Platformy protestowali przeciwko ACTA 2
Kukiz powiedział, że ma w tej sprawie "pewien dylemat - taki troszeczkę jak dr Jekyll i mr Hyde".
Z jednej strony jako muzyka i przede wszystkim jako autora interesują mnie (...) regulacje, które doprowadzają do tego, że utwory nie są po prostu piratowane, kradzione. Ale z drugiej strony już jako człowiek, użytkownik internetu nie bardzo się mogę zgodzić też z tą ustawą, która w sposób dość istotny ogranicza właśnie wolność
- powiedział polityk.
Zaznaczył, że jest ciekaw, jak będą przebiegać negocjacje polskich władz (...) z władzami unijnymi "na temat tych spraw szczegółowych, bo tutaj mamy pewne ogólne zręby, ogólne zasady".
Kukiz przywołał dwa według niego najbardziej kontrowersyjne artykuły - 11. i 13.
Artykuł 11. mówi o podatku do linków. (Załóżmy, że) jakieś wydawnictwo chce zarobić pieniądze, w związku z tym np. Facebook czy Google byłby obowiązany płacić im pieniądze za udostępnianie ich publikacji w wyszukiwarkach. Google już zapowiedział, że nie będzie płacił, nie będzie udostępniał, więc mamy do czynienia też z pewnego rodzaju ograniczeniem informacji
- wyjaśnił.
Artykuł 13. jest w jego opinii "właśnie artykułem o cenzurze", gdzie firma dostarczająca usługi będzie posiadać narzędzia do monitorowania aktywności klienta. Ocenił, że w związku z tym powstanie "mini ABW" czyli "każdy dostawca, nawet sieć osiedlowa, będzie miała instrumenty, by inwigilować, sprawdzać swoich klientów". Podkreślił, że brzmi to bardzo groźnie. Jego zdaniem "są to rzeczy niedopuszczalne", żeby "jakiś dostawca na małym osiedlu mógł posiadać instrumenty, gdzie dowiaduje się w każdej chwili, gdzie ja jestem w internecie, co mnie interesuje itd.".
Pytany, czy Platforma Obywatelska, która głosowała za dyrektywą, nie dostrzegła tych niebezpieczeństw, czy może "my wyolbrzymiamy, to co się dzieje", Kukiz ocenił, że PO nie dostrzega wielu rzeczy.
Myślę, że zagłosowali po prostu w tym takim pędzie za stronnictwami socjalistycznymi (...) w Unii Europejskiej
- dodał.
Mam dylemat, ponieważ z jednej strony jako twórca uważam, że ta możliwość zawłaszczania praw autorskich jest nazbyt szeroka, ale z drugiej strony trudno mi się pogodzić z jakąś totalną inwigilacją w internecie
- podsumował polityk.