W poniedziałek przed warszawskim sądem okręgowym odbywały się mowy końcowe w jednej z najbardziej głośnych spraw kryminalnych lat 90. – zabójstwie byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz.
Prokuratura zażądała dla głównego oskarżonego, Roberta S., kary dożywotniego pozbawienia wolności. Zdaniem śledczych, to on osobiście udusił Piotra Jaroszewicza i zastrzelił jego żonę. Pozostali dwaj oskarżeni, Dariusz S. i Marcin B., mieli natomiast brać udział w napadzie na willę Jaroszewiczów i pomagać w zabójstwie byłego premiera.
Prokurator Katarzyna Płończyk podkreśliła w swojej mowie końcowej wyjątkowo brutalny charakter zbrodni oraz jej ogromny społeczny wymiar. Odniosła się również do stanu prawnego z czasów, gdy doszło do zabójstw, zwracając uwagę, że gdyby kara śmierci była wówczas jeszcze obowiązująca, to Robert S. mógłby zostać skazany na najwyższą możliwą karę.
W stosunku do Dariusza S. i Marcina B. prokurator wnioskowała o zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary. Jak podkreśliła, to dzięki ich zeznaniom udało się wyjaśnić wiele wątków tej sprawy i dostarczyć rodzinom ofiar informacji o okolicznościach zbrodni.
"Bez wyjaśnień tych osób, sprawy objęte tym aktem oskarżenia pozostałyby niewyjaśnione, a rodziny nie poznałyby nigdy prawdy" - podkreśliła prokurator Płończyk.
Swoje mowy zakończyli prokuratorzy. Sąd słuchał także oskarżycieli posiłkowych. Do wysłuchania pozostała obrona, stanie się to 13 listopada 2024 r.