Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta w mocnych słowach skomentował ostatnie kontrowersyjne decyzje niektórych sędziów. - Czasami trzeba iść w polityce na kompromisy, a opozycja z sędziami w mojej opinii tworzą realną siłę polityczną - podkreślił na antenie Polskiego Radia 24. Według niego, to "droga do anarchii".
Wczoraj sędziowie Sądu Najwyższego podjęli decyzję o uchyleniu uchwały Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. W uzasadnieniu wyroku Izby Pracy Sądu Najwyższego sędzia Bohdan Bieniek wskazał, że KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest niezawisła.
W dzisiejszym poranku Polskiego Radia 24 redaktor Michał Rachoń pytał o ten wyrok Sebastiana Kaletę, wiceministra sprawiedliwości.
- Nie spotkałem się, żeby sędziowie w Niemczech w związku z tym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, podważali swój wybór, a są wybierani tylko przez polityków. Niestety, mamy kolejny odcinek próby forsowania, żeby "było tak jak było" w sądownictwie, żeby żadne zmiany nie mogły wejść w życie. Zgodnie z polską konstytucją, nominacja przez prezydenta kończy w ogóle dyskusję czy ktoś jest sędzią
- powiedział Kaleta.
- Polska konstytucja jest nadrzędna nad prawem unijnym. Zagrożeniem dla polskiej racji stanu jest to, że niektórzy prawnicy są w stanie wyzbyć się tego poczucia. Ta nadrzędność polskiej konstytucji wyrażona była w wielu wyrokach Trybunału Konstytucyjnego. Wiele osób krzyczało "Konstytucja, Konstytucja", a teraz ona jest niepotrzebna?
- pytał wiceminister.
Odnosząc się do samego wyroku Sądu Najwyższego, Kaleta stwierdził stanowczo:
- Interpretacja wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, że tu doszło do jakiegoś przejęcia kompetencji, jest czymś kompletnie absurdalnym i wyjętym z kapelusza
Jak dodał, tego typu orzeczenia mogą doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji.
- To jest droga do anarchii. Wczoraj Sąd Najwyższy próbował podważyć niepodważalną prerogatywę prezydenta do wskazywania, kto jest sędzią. To bardzo niebezpieczny precedens, który nie może pozostać bez reakcji. Mam nadzieję, że sprawa zostanie rozstrzygnięta na poziomie Trybunału Konstytucyjnego
- podkreślił Kaleta.
Wiceprezesem izby, która wydała wyrok jest znany sędzia Józef Iwulski. Znany również z bogatej kariery, m.in. w Wojskowej Służbie Wewnętrznej w czasach PRL.
- Jakoś nie słyszę apeli o to, żeby sędzia Iwulski wstrzymał się od orzekania w związku z tym wyrokiem, który mówi wprost o źródle powołania na stanowisko sędziego, które to źródło powinno gwarantować sędziemu niezawisłość. Nie wiem czy przez bogatą karierę sędziego Iwulskiego w PRL, ktoś na niego nie trzyma teczek, tak jak Kiszczak na Wałęsę. Czy w tym wypadku Iwulski gwarantuje wydawanie wyroków niezależnie i w sposób niezawisły? Dziwnym trafem, jakoś nikt po drugiej stronie na to nie patrzy
- wskazał wiceminister.
Kaleta wskazał również, że spore "zasługi" w dezinformacji na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości ma opozycja.
- Jesteśmy odpowiedzialną władzą. Czasami trzeba iść w polityce na kompromisy, a opozycja z sędziami w mojej opinii tworzą realną siłę polityczną. Nasi partnerzy w Unii Europejskiej są wprowadzani w błąd. 12 grudnia bodajże sędzia Żurek, pani Kozłowska i cała ta ekipa z panią Różą Thun na czele będą debatować o polskich sądach, oczywiście serwując parlamentarzystom europejskim kolejną porcję bzdur, które będziemy musieli prostować
- przypomniał.