W ostatnich dniach sporo mówi się o sądach i ich kontrowersyjnych decyzjach. Dzisiejsze orzeczenie Sądu Najwyższego wywołało emocje i na ten temat dyskutowano w programie "Minęła 20". Nie brakowało mocnych komentarzy. - Platforma Obywatelska czy cała postkomuna z Czarzastym na czele, oni reprezentują to, co się w Polsce uwłaszczyło, co rządziło biznesem, mediami, sądami, prokuraturą, kulturą - ocenił Piotr Lisiewicz.
Dziś sędziowie Sądu Najwyższego podjęli decyzję o uchyleniu uchwały Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. W uzasadnieniu wyroku Izby Pracy Sądu Najwyższego sędzia Bohdan Bieniek wskazał, że KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest niezawisła.
Goście programu redaktora Michała Rachonia zwrócili uwagę na fakt, iż takie decyzje są próbą zatrzymania zmian w sądownictwie, ale ma ona coraz mniejsze poparcie społeczne. Publicyści zwrócili uwagę, że wiele osób o poglądach odmiennych od prawicowych, odwróciło się od sędziowskich protestów przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Przekaz jest prosty - takich sądów ludzie nie chcą bronić.
- Absolutną rewelacją jest to, co widzieliśmy przy okazji tych protestów. Sędziowie pod sądem z wzorowanymi na tych "strasznych kibolach" takimi plakatami-literkami, układanymi w hasło: "Warto być przyzwoitym". I funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, nie wiadomo czemu nazywający się emerytami mundurowymi, protestującymi przeciwko zabraniu im tych uprzywilejowanych emerytur i sprowadzaniu ich do roli emeryta zwykłego. Oni też stali z transparentem "Warto być przyzwoitym". Chociaż na starość, ale warto. Całe życie się było skrajnie nieprzyzwoitym, ale warto
- mówił Piotr Lisiewicz.
- Platforma Obywatelska czy cała postkomuna z Czarzastym na czele, oni reprezentują to, co się w Polsce uwłaszczyło, co rządziło biznesem, mediami, sądami, prokuraturą, kulturą. Nie można wyrwać jednego klocka z tej układanki, jednego puzzla, bo wszystko runie
- zaznaczył Lisiewicz, prezentując stanowisko, jakie może przyświecać protestującym sędziom.
Co mogłoby się stać, gdyby doszło do realnej reformy sądów? Czy mógłby być to początek poważniejszych zmian w kraju?
- Zawali się cały system i wtedy kolejne klocki będą wyrywać. Wtedy może dotrzeć do ludzi, że te klocki gdzieś indziej też się wyrywają i że trzeba całą polską scenę polityczną zbudować od nowa
- zakończył publicysta "Gazety Polskiej".