Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Sędzia kradł pendrive’y 6 lat temu. Jest bezkarny, zarobił pół miliona i dostał 20 tys. nagrody jubileuszowej!

Około pół miliona – tyle Robert W. zarobił od dnia, gdy ochroniarze złapali go na gorącym uczynku, bo kradł w sklepie. I dostanie jeszcze więcej. Choć skazany prawomocnym wyrokiem w procesie karnym, to nadal pozostaje sędzią z niezłą pensją. Co miesiąc dostaje przelew, mimo że nic nie robi, bo jest zawieszony. Była szansa na finał skandalicznej sytuacji, ale tuż przed kluczową rozprawą W. nagle trafił do szpitala.

fot. Aleksiej Witwicki | GAZETA POLSKA

Ta sprawa wyjątkowo nie ma szczęścia, bo ciągle się coś dzieje, co uniemożliwia zakończenie.
- mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” osoba znająca kulisy historii.

Chodzi o Roberta W., sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, którego sklepowi ochroniarze złapali na gorącym uczynku, gdy kradł sprzęt elektroniczny. Później odkryto, że to samo wcześniej zrobił w innym markecie. Te wydarzenia miały miejsce w lutym 2017 r., czyli minęło już sześć lat, a on nadal jest sędzią, chociaż dowody winy były oczywiste od początku – nie tylko zeznania świadków, lecz także nagranie monitoringu.

To był przykry widok obserwować sędziego chodzącego między półkami, z cążkami, niszczącego zabezpieczenia i kradnącego.
- wspomina nasz rozmówca.

Robert W. już usłyszał prawomocny wyrok: kara pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywna. Mimo to do dziś pozostaje sędzią, bo zgodnie z prawem nawet delikwent skazany za przestępstwo umyślne nie zostaje „z automatu” wyrzucony z zawodu. Konieczne jest odrębne postępowanie dyscyplinarne.

I takie zostało wszczęte. W pierwszej instancji Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego usunęła W. z grona sędziów. To orzeczenie zostało zaskarżone, a później sprawa utknęła na długie miesiące wskutek awantury o funkcjonowanie ID. Po wprowadzonych zmianach sprawa W. trafiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego.

W tym czasie skazany za kradzież sędzia mógł liczyć na regularne przelewy. Nawet po obniżeniu poborów o 50 proc., i tak dostaje pokaźną sumę – ok. 8 tys. zł. Zwłaszcza że W. jest zawieszony w czynnościach służbowych, a więc nie pracuje. Od sześciu lat! 

Mało tego, w 2019 r. Robert W. obchodził 35-lecie pracy zawodowej i z tego tytułu otrzymał… jubileuszową nagrodę. Około 20 tys. zł.

W końcu jednak pojawiła się szansa na finał bulwersującej sprawy. Na wtorek 17 stycznia wyznaczono bowiem termin rozpoznania zażalenia i mogło zapaść orzeczenie kończące epopeję z sędzią, który połakomił się na cudze. Ale Robert W. sprawił niespodziankę. Jak ustaliła „Codzienna”, w piątek 13 stycznia, czyli tuż przed posiedzeniem, trafił do szpitala, a jego pełnomocnik przekazał do sądu zaświadczenie o hospitalizacji.

Mamy do czynienia z usprawiedliwioną nieobecnością.
- informuje nas Piotr Falkowski, zastępca rzecznika SN, który o szczegółach stanu zdrowia W. nie mógł mówić z oczywistych względów. 

Ale ponieważ wcześniej W. zażądał, aby rozprawa odbyła się z jego udziałem, więc została ona odroczona. I nie wiadomo, kiedy następna. Falkowski przyznał, że wyznaczono „termin z urzędu”, a to oznacza brak konkretnej daty.

Cały tekst ukazał się w najnowszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Grzegorz Broński