Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Co się stało z Iwoną Wieczorek? "Uważam, że znała zabójcę"

Śledztwo ws. zabójstwa Iwony Wieczorek znowu nabrało tempa. Policja, na zlecenie prokuratury prowadzącej sprawę zaginionej przed dwunastoma laty dziewczyny, przeszukuje teren byłej Zatoki Sztuki w Sopocie. W połowie grudnia były partner Iwony, Paweł P. usłyszał zarzuty utrudniania śledztwa. Po 12 latach odnalazł się również tajemniczy „mężczyzna z ręcznikiem”, który felernej nocy szedł za Iwoną promenadą z Sopotu do Gdańska. Co tak naprawdę stało się w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku? Dlaczego od 12 lat śledczym nie udało się odnaleźć ciała dziewczyny?

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
fot. Fotomag/Gazeta Polska

- Nie wierzę, że osoba, która miała wtedy 20-25 lat tak sprytnie zaplanowała zabójstwo, żeby zatrzeć wszystkie ślady. Nie ma takiej możliwości - mówi były dyrektor biura kryminalnego KGP, insp. Marek Dyjasz.

„Śledztwo ws. Iwony Wieczorek twa już 12 lat. Wiemy, że nie można mówić o przełomie, ale uzyskano nowe informacje, które rzuciły więcej światła na znajomych Iwony. Mam na myśli jej kolegę Pawła P., któremu postawiono zarzuty m.in. utrudniania śledztwa i zacierania śladów”

Paweł P. bawił się z Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia. Wraz z grupą znajomych udali się na działkę jego babci, a potem imprezowali w sopockim Dream Clubie. Parę łączyła luźna relacja romantyczna. Billingi z telefonu Iwony dowodzą, że po opuszczeniu klubu kilkanaście razy dzwoniła do Pawła. W trakcie śledztwa mężczyzna był wielokrotnie przesłuchiwany, a działka babci i jego mieszkanie zostały dokładnie przeszukane. W grudniu br. został zatrzymany i postawiono mu zarzuty.

- Paweł P. od początku był w kręgu zainteresowania policji. Naszą uwagę zwrócił fakt, że działka, na której imprezowali tego wieczora była idealnie posprzątana. Rzadko się zdarza, by po suto zakrapianej imprezie młodzi ludzie wysprzątali cały domek na błysk

 – wyjaśnia.

Pytany o to, czy Paweł P. nadal posiada alibi na czas zaginięcia Iwony Wieczorek, Dyjasz odpowiada: „Na dzień dzisiejszy je ma, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Natomiast czegoś się obawiał i na to wskazują jego działania związane z zacieraniem śladów i utrudnianiem śledztwa. Obecnie jednak jego alibi jest niepodważalne, ale to się może zmienić”.

- Myślę, że działania prokuratury idą w dobrą stronę. Od początku tej sprawy uważam, że należy dokładnie przyjrzeć się znajomym Iwony i ich udziałowi w zdarzeniach przed i po jej zaginięciu. Każdą z tych osób trzeba dokładnie prześwietlić - dodaje.

Badane są różne wątki

Patryk G. to były chłopak Iwony Wieczorek, parę łączyła burzliwa relacja. Śledczy przyznaje, że Patryk G., tak samo jak Paweł P. od początku zwrócił uwagę policji. „Podczas przesłuchań Paweł sprawiał wrażenie wyluzowanego i niewzruszonego. Natomiast Patryk wyglądał, jakby go posadzono na rozżarzonych węglach. Było widać, że coś ukrywa i czuje się niepewnie” – wspomina.

- Myślę jednak, że dywagowanie o tym, że ten pan to zrobił jest przedwczesne. Nie chcę mówić o pewnych aspektach pracy śledczych, bo być może policja prowadzi w tej chwili działania. Czasem trzeba czekać na sprzyjającą sytuację operacyjną wiele miesięcy, a jeden nieopatrzny ruch może spowodować, że cała misterna praca legnie w gruzach

 – skomentował Dyjasz, dodając:

„Jeżeli prokurator nie zdecydował się na zatrzymanie Patryka G. i nie postawił mu zarzutów,  to znaczy, że na ten moment nie ma materiałów dowodowych, które by wskazywały na jego udział w sprawie. Uważam jednak, że wątek tego pana powróci, prokuratura nie poprzestanie na materiale dowodowym, który do tej pory zgromadziła i może nas jeszcze zaskoczyć”

Na początku grudnia br., na policję zgłosił się poszukiwany przez 12 lat tajemniczy „mężczyzna z ręcznikiem”, który felernej nocy szedł za Iwoną Wieczorek wzdłuż promenady prowadzącej z Sopotu do Gdańska. 58-letni chorzowianin został przesłuchany, a następnie zwolniony do domu. „Mówiłem to wielokrotnie wcześniej i powtórzę to dziś: on nie miał z tym zdarzeniem nic wspólnego, ale dla nas był istotnym świadkiem. Myśleliśmy, że może coś widział, że może zauważył coś niecodziennego w zachowaniu Iwony, może widział, w którą stronę poszła i czy z kimś rozmawiała” – wyjaśnia Dyjasz.

Iwona Wieczorek znała swojego zabójcę?

Zdaniem Dyjasza, zabójstwo Iwony Wieczorek nie było planowane. „Myślę, że coś wymknęło się spod kontroli i doszło do tego tragicznego zdarzenia. Iwona Wieczorek nikomu nie zagrażała, była normalną dziewczyną, która chciała się zabawić. Może doszło do jakieś konfrontacji słownej, komuś puściły nerwy… Wystarczyło jedno pchnięcie czy cios, możliwe, że uderzyła się w głowę i dlatego zmarła” – mówi. „Uważam, że Iwona znała swojego zabójcę” – dodaje.

Jak to możliwe, że ktoś tak skutecznie ukrył ciało?

- Najprawdopodobniej jako policjanci popełniliśmy błąd i coś zostało przeoczone. Nie wierzę, że osoba, która miała wtedy 20–25 lat tak sprytnie zaplanowała zabójstwo, żeby zatrzeć wszystkie ślady. Nie ma takiej możliwości

- kończy.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Iwona Wieczorek

mk