Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że Polska stoi na granicy politycznej "wojny domowej". Podobnie mówił w przeszłości Lech Wałęsa. Przy okazji szef ludowców dość chłodno wyraził się o Małgorzacie Kidawie-Błońskiej z Platformy Obywatelskiej: - Nie przekroczy bariery, którą trzeba przekroczyć - przyznał, nie dając jej szans na wejście do drugiej tury.
Władysław Kosiniak-Kamysz (czyli kandydat PSL na prezydenta RP) przyznał, że spotkanie w Mińsku Mazowieckim nie jest elementem oficjalnej kampanii wyborczej, ale tylko dlatego, że "niestety" marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie ogłosiła jeszcze terminu wyborów, co mogła zrobić już 6 stycznia. Uknuł już nawet spisek!
- Uważam, że jest to robione pod prezydenta Dudę, żeby on sobie mógł spokojnie jeździć po Polsce, a inni kandydaci, żeby czekali w blokach startowych. Ja nie będę czekał na pozwolenie spotkania z wyborcami
– oświadczył.
Przekonywał także do poparcia jego wizji idei braterstwa, jako odpowiedzi na zaostrzające się spory między Polakami, które mogą doprowadzić do... wojny domowej.
- Oprócz wspólnoty programu, wspólnoty celu, musi być wspólnota ideowa. Ona jest niezwykle ważna, i ona jest głównym sztandarem, z którym ja chcę pójść do tych wyborów, czyli przewrócenia w Polsce braterstwa, doprowadzenia do sytuacji, kiedy zaczynamy mówić i słyszeć siebie nawzajem, czyli przywrócenia normalności, bo uważam, że stanęliśmy na granicy takiej politycznej wojny domowej
– zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
W przeszłości ze strony polityków padały już sformułowania o wojnie domowej. Wygłaszał je m.in. były prezydent Lech Wałęsa.
Ale to nie koniec. Lider PSL pytany, czy poparłby kandydatkę Platformy Obywatelskiej Małgorzatę Kidawę-Błońską w drugiej turze wyborów prezydenckich, gdyby sam się do drugiej tury nie dostał, zapewniał, że nie będzie takiego dylematu, gdyż w drugiej turze będzie zabiegał o poparcie dla siebie. O kandydatce PO wypowiedział się dość chłodno.
- Małgorzata Kidawa-Błońska nie dokona zmiany, bo jest ze środowiska politycznego, które się zakleszczyło. Nie przekroczy bariery, którą trzeba przekroczyć
- ocenił.