Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Mówią: „Kto śpiewa, ten dwa razy się modli”. Jak jest naprawdę? Czy Jezus też śpiewał?

W kontekście śpiewu liturgicznego i muzyki sakralnej w ogóle słynna jest anegdota, zgodnie z którą mówi się, że „kto śpiewa, dwa razy się modli, a kto fałszuje – modli się trzy razy”. Gdy przyjrzymy się tej kwestii nieco uważniej, dowiemy się, że śpiew to jedna z najstarszych na świecie, przywoływana już w „Starym Testamencie”. Z kolei w Ewangelii możemy przeczytać, że Jezus także śpiewał ze swoimi uczniami. W rozmowie z portalem niezalezna.pl ks. Paweł Sobierajski, profesor Akademii Muzycznej w Katowicach przypomina, że śpiewanie to język, za pośrednictwem którego przekazujemy swoje emocje.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
Wolfgang Heubeck /Pixabay

Czy Polacy lubią śpiewać i występować na scenie? 

Tak, widzimy to w wielu programach muzycznych. Oczywiście należy wziąć pod uwagę różny poziom tychże występów! To, że ktoś sam uważa, że potrafi śpiewać, nie uprawnia go jeszcze do nazywania siebie muzykiem. Na „pustyni wokalnej” jaka niestety funkcjonuje od lat w polskim szkolnictwie podstawowym i średnim (poza szkołami muzycznymi), gdzie notorycznie brakuje zajęć wokalnych, uczestnictwo młodych „śpiewaków” w różnych konkursach jest doprawdy zdumiewające. Zajęcia umuzykalniające są zazwyczaj promowane w przedszkolu, potem się je ruguje uważając śpiew za zwykłą stratę czasu. Dzieci i młodzież muszą pochłaniać całe tony wiedzy, bardziej lub mniej przydatnej, która – zdaniem dorosłych - pozwoli im pokonać ewentualną konkurencję w drodze do kariery. Zapomina się o tym, że śpiew jest wspaniałym językiem, którym człowiek potrafi wyrazić swoje uczucia, emocje i o tym, że jest to język międzynarodowy. Młodzi ludzie wyczuwają podświadomie, że ekspresja muzyczna (śpiewanie, gra na instrumentach, taniec) pozwala im prezentować swój wewnętrzny świat w rodzinie, w grupie rówieśniczej, we wspólnocie czy wreszcie w szerokiej przestrzeni medialnej. Trzeba pogratulować ludziom młodym tej twórczej konsekwencji i odwagi, z drugiej jednak strony warto zrobić wszystko, by miało to wymiar nie tylko pedagogiczny, psychologiczny, socjologiczny, ale także artystyczny. 

Co można więc zrobić? Np. w Stanach Zjednoczonych trampoliną do kariery muzycznej jest śpiewanie w chórach kościelnych!

W krajach zachodnich najczęściej jest to połączone z wieloma innymi zajęciami muzycznymi, a opiekunami zespołów muzycznych oraz chórów są zazwyczaj dobrzy specjaliści. Dlatego adepci sztuki chóralnej mają ułatwiony dostęp do profesjonalnej sceny. Oczywiście należy pochwalić wszelkie inicjatywy, by człowiek wyrażał swoją wiarę przez śpiew, który jest błogosławieństwem dla każdej wspólnoty: tej dużej, parafialnej oraz małej, np. grupy oazowej. Także w Polsce wspólnot, ruchów oraz stowarzyszeń kościelnych jest bardzo wiele, (np. Neokatechumenat, Ruch "Światło-Życie", "Domowy Kościół, "Koła Różańcowe, "Dzieci Maryi", ministranci, "Sodalicje Mariańskie"...). Ich muzyczna oferta jest także dość bogata. Chodzi tylko o to, by w każdej polskiej parafii był przynajmniej jeden dobrze wykształcony muzyk, który sam będzie umiał śpiewać (pozna dogłębnie sztukę oddychania, fonacji, artykulacji, a więc tego wszystkiego, w co Bóg nas wyposażył, by nasz śpiew rozbrzmiewał), i aby umiał tę wiedzę przekazywać innym. By jego śpiew wzbudzał dobre echo nie tylko w przestrzeni sakralnej, odbijając się od murów kościoła, ale by wzbudzał rezonans wiary w sercach słuchaczy, zachęcanych w ten sposób do aktywnego udziału w życiu Kościoła i świata. 

Bo śpiew to modlitwa!

Jedna z najstarszych form modlitwy jaką znamy. I najstarsza znana na świecie forma działalności artystycznej człowieka. Co do tego zgadzają się wszyscy specjaliści. Pan Jezus sprawując z uczniami Ostatnią Wieczerzę prawdopodobnie śpiewał przewidziane w tej celebracji psalmy. W związku z tym śpiewa się w Kościele i śpiew ma znaczenie kultyczne. Naszym śpiewem odpowiadamy na Boską inicjatywę miłości, na łaskę odkupienia. Śpiew liturgiczny łączy ziemię z niebem. Jednoczy także modlących się i wyraża ich duchowe zaangażowanie. Śpiew także przemienia człowieka. Wystarczy zapytać Polaków, którzy gdzieś na obczyźnie wykonywali podczas liturgii hymn "Boże coś Polskę" lub włączali się swoim głosem w chór kolędników... Zagonieni, zatroskani, gubiąc niekiedy z własnego horyzontu to co najważniejsze, pojawiają się na takim nabożeństwie i nagle... Łkają ze wzruszenia, choć tego absolutnie nie planowali.
Śpiew jest także terapeutyczny. Biblijny Dawid śpiewał Saulowi, który był pogrążony w depresji! Śpiewanie z innym człowiekiem, dla człowieka, do człowieka potrafi podnosić na duchu zarówno wykonawców jak i odbiorców tej niezwykłej muzyki. Mówiąc natomiast o symbolicznej wymowie modlitwy śpiewem trzeba też zwrócić uwagę na to, iż człowiek śpiewa całym swoim życiem wyśpiewując przed Bogiem swoistą pieśń żywota. Niekiedy oczywiście niemiłosiernie fałszuje się przez swoje grzechy, słabości, przywary, złe wybory, upadki. Ale odkrywając w sobie pragnienie duchowej harmonii oraz umiejętność z dobrze uformowanego sumienia możemy każde zło naprawić i wrócić do współtworzenia z bliźnimi Symfonia Mundi – pochwalnego hymnu całego stworzenia na cześć Boga kreatora. Śpiewajmy więc dobrze i mądrze.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#kościół #wiara #śpiew #muzyka

Agnieszka Kołodziejczyk