"Uważam, że to postępujące anarchizowanie państwa poprzez pewną grupę osób, które chyba zapomniały o tym, żeby nosząc togę pozostawać osobami niezawisłymi, a stały się rozpolitykowane" - mówi portalowi Niezalezna.pl dr hab. Tomasz Demendecki, sędzia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. To reakcja na wczorajszy wyrok NSA o uchyleniu w części uchwały KRS o powołaniu do pełnienia urzędu.
Naczelny Sąd Administracyjny wydał sześć orzeczeń o uchyleniu w części zaskarżonej uchwały Krajowej Rady Sądownictwa o powołaniu do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego w Sądzie Najwyższym w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Sędzia Sylwester Marciniak z Naczelnego Sądu Administracyjnego stwierdził w rozmowie z Niezalezna.pl, że treść sentencji jest niemal identyczna jak orzeczenia NSA z 6 maja, a dotycząca uchwał KRS w sprawie sędziów Izby Cywilnej SN. Znana jest na razie jedynie sentencja, a brakuje uzasadnienia, które może być kluczowe.
Jak tę sprawę oceniają sami zainteresowani, czyli sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego? Udało nam się porozmawiać z jednym z nich.
- Rolą sędziego jest wydawanie głosu poprzez orzekanie, ale są takie sytuacje, w których należy zabrać głos i uważam, że w tym momencie publicznie muszę to zrobić - podkreślił w rozmowie z Niezalezna.pl sędzia dr hab. Tomasz Demendecki.
Zapytaliśmy sędziego, jak ocenia sytuację, gdzie jeden sąd podważa mandat drugiego sędziego.
- Czuje się tutaj bardzo skonsternowany, ponieważ otrzymuję informację o orzeczeniu, o którym wiedzy nie posiadałem. Proszę sobie wyobrazić, że w cywilizowanym państwie, w XXI wieku, nagle znajduję się jak w mrokach średniowiecza przed sądem kapturowym, przed którym - jak się okazuje - zostałem pozbawiony wszelkich praw, czyli również prawa do wysłuchania, przedstawienia swoich wniosków i racji. Do dnia dzisiejszego, czyli do dnia wydania orzeczenia, nie otrzymałem żadnego pisma z Naczelnego Sądu Administracyjnego, przed którym toczyło się postępowanie. Jestem zaskoczony
- zaznaczył sędzia Demendecki w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Jak powiedział nam sędzia SN, "złamano wszelkie standardy praworządności w tym postępowaniu".
- Nie doręczono pism w toku postępowania. W jaki sposób moglibyśmy tu przedstawiać swoje racje? To naruszenie wszelkich praw, prawa do sądów w szczególności. Wiem, że koleżanki i koledzy z Izby Cywilnej coraz głośniej mówią o zwróceniu się tu o ochronę do europejskich trybunałów, w tym Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
- przyznał dr hab. Tomasz Demendecki.
Sędzia dodał, że prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego ma możliwość rozważenia wszczęcia i przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego wobec sędziów wydających tego typu orzeczenia. Takie postępowanie mogłoby sprawdzić, czy sędziowie - poprzez swoje działanie - nie doprowadzili do naruszenia prawa.
- Uważam, że to postępujące anarchizowanie państwa poprzez pewną grupę osób, które chyba zapomniały o tym, żeby nosząc togę pozostawać osobami niezawisłymi, a stały się rozpolitykowane, niezależnie, którą opcję wspierają w swojej działalności, ale to zupełne rozminięcie się ze służbą - podkreśla dr hab. Tomasz Demendecki.
W opinii sędziego Demendeckiego, NSA działał bez kompetencji w sprawie, w której nie powinien orzekać oraz z naruszeniem przepisów dotyczących zachowania prawa do sądów. Sam zaznacza, że zamierza dalej orzekać. Wskazuje też możliwe rozwiązanie tego problemu prawnego.
- Na chwilę obecną widzę możliwość zastosowania dość prostego instrumentu, który jest przewidziany w ustawie, natomiast wymaga działania właściwych organów. Uprawnionym jest Prokurator Generalny, którego rolą jest dbanie o praworządność i powinien on na podstawie ustawy o SN, wnieść do Sądu Najwyższego o unieważnienie takiego orzeczenia, które jest niezgodne z prawem
- podkreślił.