Prezydent Przemyśla Wojciech Bakun powiedział mediom, że od wybuchu wojny "przez miasto przewinęło się ponad 1,2 mln uchodźców z Ukrainy". "Natomiast co najmniej 300 tys. osób spędziło u nas co najmniej jedną noc" – zauważył. Dziś biuro prezydenta Ukrainy podało, że Wołodymyr Zełenski nadał miastu Przemyśl honorowy tytuł Miasta-Ratownika.
Tytuł – zaznaczono w komunikacie – przyznano za "bezprecedensową solidarność miejscowych władz, mieszkańców i wolontariuszy Przemyśla z ukraińskim narodem, wszechstronną ogromną pomoc dla obywateli Ukrainy, którzy zmuszeni byli do opuszczenia ojczyzny wskutek zbrojnej agresji Federacji Rosyjskiej, oraz silne wsparcie Ukrainy w obronie jej niepodległości i suwerenności".
Jak zaznaczył prezydent Przemyśla, "od 24 lutego wszyscy pomagamy obywatelom Ukrainy uciekającym z kraju, który został objęty wojną".
Dzieje się to do tej pory. W większości miast w Polsce sytuacja ta wygląda zupełnie inaczej. Przemyśl z racji swojego położenia przygranicznego ciągle jest na linii ruchu uchodźców
– powiedział Bakun.
Zwrócił uwagę, że obecnie uchodźców przybywa mniej, niż w pierwszych tygodniach wojny, ale "rośnie liczba powracających na Ukrainę".
Jest to podwójne obciążenie, bo nie tylko obsługujemy i pomagamy tym, którzy uciekają przed wojną. Staramy się też sprawnie organizować transporty osób, które wracają
– przekazał prezydent miasta.
Według niego, "nie ma wątpliwości co do tego, że mieszkańcom Przemyśla należy się takie wyróżnienie". Podkreślił, że pomoc jest udzielana "dzień i noc, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu". "Absolutnie każda forma docenienia tego zaangażowania jest tego warta" – dodał.
Bakun przypomniał, że na podstawie danych Straży Granicznej w ciągu czterech miesięcy trwania wojny Przemyśl przyjął ponad 1,2 mln uchodźców. "Natomiast co najmniej 300 tys. spośród nich w naszym mieście spędziło co najmniej jedną noc. Wszyscy potrzebujący otrzymują pomoc" – wyjaśnił.
Wcześniej tytułem Miasta-Ratownika uhonorowany został przez stronę ukraińską Rzeszów. "Część przemyślan poczuła się wtedy może nie zwiedziona, ale poczuli się mniej docenieni za pracę, którą wykonali" – dodał Bakun