Wolontariusze Fundacji Pro-Prawo do Życia po raz kolejny zostali zatrzymani przez lewicowych ekstremistów. Do incydentu doszło w Warszawie. Na zamieszczonym w sieci nagraniu widać, że jednym z agresorów jest… Michał Sz., znany pod pseudonimem „Margot”. „Jeśli to nie jest dobra podstawa do umieszczenia go w areszcie to co ma jeszcze zrobić?” - pyta Tomasz Kalinowski, wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Nagranie opublikowane dziś w sieci ukazuje sytuację z wtorku. Widać na nim, jak wolontariusz Fundacji, z wyciągniętą ręką, upomina się o niezbliżanie agresorów. Mimo, że wszyscy obecni na filmie mają założone maseczki, jednego z lewicowych aktywistów nie trudno rozpoznać. To znany całej Polsce Michał Sz. „Margot”.
Ten „zasłynął” z ataku na wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do Życia, co zaważyło na zasądzeniu aresztu wobec aktywisty.
Pod nagraniem, Kalinowski pisze:
„Gdyby nie ochrona #StrażMarszuNiepodległości zapewne skończyłoby się kolejnym zdewastowanie mienia”.
„W roli głównej znów #Margot. Jeśli to nie jest dobra podstawa do umieszczenia go w areszcie to co ma jeszcze zrobić?” - pyta we wpisie na Twitterze.
Kalinowski we wpisie mylnie wskazuje na czas zdarzenia. W komentarzu niżej czytamy: “film z wczoraj, choć dziś też doszło do zatrzymania furgonetki Pro”.
Dziś doszło do kolejnego ataku na furgonetkę Fundacji Pro. Gdyby nie ochrona #StrażMarszuNiepodległości zapewne skończyłoby się kolejnym zdewastowanie mienia. W roli głównej znów #Margot. Jeśli to nie jest dobra podstawa do umieszczenia go w areszcie to co ma jeszcze zrobić? pic.twitter.com/qZ8QpHk43E
— Tomasz Kalinowski (@kalinowski__) October 21, 2020
Do aresztowania aktywisty LGBT Michała Sz. przedstawiającego się jako Margot doszło na początku sierpnia. W związku z tą decyzją przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest. Protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją - zaatakowany został m.in. radiowóz. Policja zatrzymała łącznie 48 osób. Wszyscy usłyszeli zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku.
Pod koniec sierpnia sąd podjął decyzję o uchyleniu aresztu. Wobec aktywisty zastosowano dozór policji, przyjęto też poręczenie majątkowe w kwocie 7 tys. zł i poręczenia osobiste od trzech osób.
W związku ze zdarzeniami z 27 czerwca tego roku prokuratura postawiła Michałowi Sz. zarzuty udziału w zbiegowisku, brutalnego zaatakowania działacza fundacji pro-life oraz niszczenia mienia należącego do fundacji. Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.