Prezydent Sopotu Jacek Karnowski skierował do rządzących pismo, w którym zaapelował, by Polska w geście solidarności przyjęła dzieci ze spalonego obozu dla uchodźców Moria na greckiej wyspie Lesbos. Karnowski zapewnił, że miasto jest w stanie udzielić "każdego możliwego wsparcia" uchodźcom.
Pismo zostało wysłane do prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Przewodniczącego Episkopatu Polski abpa Stanisława Gądeckiego, a także Związku Miast Polskich, Unii Metropolii Polskich, Związku Gmin Wiejskich.
- Tysiące ludzi na Lesbos straciły dach nad głową po wielkim pożarze, który w ubiegłym tygodniu spustoszył Morię, największy w Europie obóz dla uchodźców. Sytuacja tych ludzi, wegetujących w niewyobrażalnie trudnych warunkach, jest dramatyczna. Spośród przebywających tam blisko 13 tysięcy osób w najgorszym położeniu są opuszczone dzieci
- napisał w swoim apelu prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Zwrócił on uwagę, że dziesięć krajów członkowskich Unii Europejskiej w porozumieniu z Komisją Europejską zadeklarowało, że przyjmie 400 dzieci ze spalonego obozu dla uchodźców, które pozostały bez opieki dorosłych i dachu nad głową.
- Największe zdumienie, ale i sprzeciw budzi fakt, że wśród tych państw nie ma Polski! Obojętność i brak solidarności wobec ludzkiej tragedii w kraju, który w drodze do uzyskania suwerenności wielokrotnie otrzymywał pomoc wolnych państw demokratycznych, zaprzecza tak często deklarowanym przez rządzących wartościom
- ocenił samorządowiec.
- Poruszeni tą tragedią oraz skalą problemu uchodźców, z którym mierzy się dziś Europa, apelujemy do rządu polskiego o zezwolenie na przyjęcie do Polski dzieci z obozu Moria
- dodał Karnowski.
Zapewnił, że samorząd jest w stanie udzielić każdego możliwego wsparcia uchodźcom.
W nocy z 8 na 9 września doszczętnie spłonął obóz dla uchodźców Moria na wyspie Lesbos, największy w Europie. Obóz istniał od 2015 r., mieszkało w nim ponad 12 tys. migrantów z Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji, choć przeznaczony był dla 2750 osób. Według policji obóz Moria, który przez lata cieszył się złą sławą ze względu na skrajne przeludnienie i fatalne warunki sanitarne, spłonął na skutek podpalenia przez grupę migrantów w proteście przeciwko obostrzeniom koronawirusowym. Wirusa wykryto dotąd u 35 mieszkańców obozu. W sprawie podpalenia zatrzymano sześciu Afgańczyków.