Po wielu latach wspólnej działalności polskie uniwersytety wycofują się ze współpracy z putinowską fundacją Russkij Mir. – Utrzymywanie takich relacji było bardzo dużym błędem. Pamiętajmy, że działania Putina m.in. w Donbasie miały charakter zbrodniczy już od 2014 r. – mówi dr Janusz Wdzięczak, ekonomista i wykładowca akademicki.
Fundacja Russkij Mir została utworzona na mocy dekretu Władimira Putina w 2007 r. Oficjalnie jej celem jest promowanie języka rosyjskiego i kultury rosyjskiej na świecie. Na jej czele stoi Wiaczesław Nikonow, rosyjski politolog i wnuk Wiaczesława Mołotowa, czyli sowieckiego ministra spraw zagranicznych i sygnatariusza paktu Ribbentrop-Mołotow. Od lat wiadomo, że fundacja jest narzędziem rosyjskiego reżimu. Stanowi element szerszego systemu m.in. informacyjnego oddziaływania Rosji w innych państwach. Zdaniem wielu ekspertów jest również wykorzystywana przez rosyjski wywiad.
Do niedawna z fundacją współpracowała m.in. słupska biblioteka. Russkij Mir działał także w ramach rosyjskich centrów językowych na różnych polskich uczelniach.
W ostatnich dniach kilka uniwersytetów zawiesiło jednak współpracę z tym podmiotem. Tak zrobił m.in. Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, który współpracował z fundacją od 2009 r. Jak informuje UMCS, działalność skupiała się na przedsięwzięciach naukowo-kulturalnych, poszerzaniu kontaktów edukacyjnych, udzielaniu pomocy wykładowcom, studentom i doktorantom oraz udzielaniu bezpłatnego dostępu do zasobów bibliotecznych.
Zawieszenie współpracy ma być wyrazem sprzeciwu wobec agresji Rosji na Ukrainę. Celem wcześniejszej działalności miał być rozwój nauki. – Nie jest związana z konkretną władzą. Nawet teraz, kiedy zawieszamy tę współpracę, nie piętnujemy ani kultury, ani nauki – powiedział w rozmowie z „Kurierem Lubelskim” prof. Wiesław Gruszecki, prorektor UMCS ds. nauki i współpracy międzynarodowej. Współpraca uczelni z fundacją Russkij Mir w ramach Centrum Języka i Kultury Rosyjskiej została zawieszona 28 lutego.
Później podobnie postąpił Uniwersytet Łódzki. „W odpowiedzi na agresywne działania wojenne prowadzone przez Rosję w Ukrainie zawieszamy działalność Gabinetu Języka Rosyjskiego i Kultury fundacji Russkiy Mir przy Instytucie Rusycystyki UŁ” – czytamy w komunikacie na stronie instytutu. „Codzienna” zapytała więc rzecznika prasowego UŁ, dlaczego działalność została tylko zawieszona, a nie definitywnie zerwana, a także dlaczego aktywność fundacji była akceptowana wcześniej. Niestety rzecznik nie odpowiedział na nasze pytanie w sposób precyzyjny. „Zawieszenie działalności Gabinetu Języka Rosyjskiego i Kultury Fundacji Russkiy Mir przez Instytut Rusycystyki Uniwersytetu Łódzkiego jest wyłącznie skutkiem agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i prowadzeniem tam działań wojennych. Dotychczasowa współpraca była prowadzona tylko w obszarze dydaktyki języka rosyjskiego (książki, albumy, podręczniki). Nie miało też miejsca jakiekolwiek finansowanie tej jednostki ze strony rosyjskiej. Możliwe, że podobne kroki, w obszarze współpracy naukowej z Rosją i Białorusią, zostaną podjęte w skali całej Uczelni” – czytamy w wiadomości od Pawła Śpiechowicza, rzecznika prasowego UŁ.
Doktor Janusz Wdzięczak, ekonomista i wykładowca akademicki, podkreśla, że od dawna wielu badaczy Europy Wschodniej zwracało uwagę, że środowisko naukowe już wcześniej powinno obrać twardy kurs wobec putinowskiej Rosji. – Promowanie np. dzieł Fiodora Dostojewskiego na świecie stało się metodą budowania wpływów przez Rosję. Utrzymywanie takich relacji było bardzo dużym błędem. Pamiętajmy, że działania Putina m.in. w Donbasie miały charakter zbrodniczy już od 2014 r. – przypomina w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” dr Wdzięczak. – Obrońcom kultury rosyjskiej polecam, aby obecnie skupili się nie na kulturze wysokiej, lecz na analizie treści rosyjskiej telewizji, która promuje agresywną politykę – mówi.