Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Jak Tusk 10 razy zdradził Polskę z Putinem. Reset rządu PO-PSL z Federacją Rosyjską

Wymyślił i przez lata z premedytacją wdrażał politykę strategicznego zbliżenia z Rosją – dziś oskarża o prorosyjskość tych, którzy ostrzegali przed Władimirem Putinem. Kłamstw oraz hipokryzji Tuska nie można pozostawić bez odpowiedzi. „Gazeta Polska” przypomina 10 newralgicznych obszarów, w których rząd PO-PSL realizował interesy Kremla kosztem polskiej racji stanu.

Rządy Donalda Tuska w latach 2007–2014 to czas wielowymiarowego otwarcia Polski na wpływy Moskwy. Nie można o tym zapomnieć – zwłaszcza dzisiaj, gdy lider PO po raz kolejny próbuje narzucić Polakom narrację o „ruskich agentach” w szeregach opozycji.

Polityka resetu prowadzona za rządów Tuska była konsekwentnie realizowanym planem zbliżenia z Rosją Władimira Putina. Planem, który osłabił Polskę i naraził na szwank bezpieczeństwo naszych sąsiadów na Wschodzie (głównie Ukrainę). Oponenci tej prorosyjskiej polityki byli zaś zaciekle zwalczani – równie bezwzględnie jak dziś rzekomi „antyeuropejscy sojusznicy” Kremla.

1. Sabotowanie tarczy antyrakietowej

Kluczowy dla bezpieczeństwa Polski i całej wschodniej flanki NATO projekt budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej był od początku solą w oku Kremla. Rząd Donalda Tuska uczynił z rosyjskiego sprzeciwu jeden z głównych argumentów przeciwko instalacji. Już na początku 2008 roku Radosław Sikorski wyrażał w „Gazecie Wyborczej” swój sceptycyzm:

„To nie jest polski projekt, tylko amerykański. (...) Pogorszenie relacji polsko-rosyjskich z powodu tarczy byłoby dla nas sporym kosztem”.

W marcu 2008 roku, podczas wizyty w Białym Domu, Donald Tusk w rozmowie z prezydentem George’em W. Bushem jako argumentu do wstrzymywania negocjacji z USA użył... gróźb Władimira Putina (tego samego Putina, z którym jednocześnie prowadził „partnerski” dialog). Jak ujawnili autorzy serialu „Reset”, Tusk następująco relacjonował Bushowi swoją rozmowę z Putinem: „Nagle stał się bardzo niespokojny, spojrzał mi w oczy i powiedział: »Świetnie, chcesz obrony przeciwrakietowej? Dobrze, ale następnego dnia skieruję moje rakiety z atomówkami na cele w Polsce«”. Tusk zignorował uwagę Busha, że „on po prostu próbuje was zastraszyć”. Sposób postępowania polskiego rządu stał w rażącej sprzeczności z postawą Czech, których premier Mirek Topolánek lobbował za jak najszybszym ukończeniem projektu, walcząc również o polski interes. Finalnie prowadzona przez szefa rządu RP gra na czas i piętrzenie żądań wobec Amerykanów doprowadziły do fiaska projektu tarczy. 

2. Resetowe fałszowanie historii

Polityka resetu wymagała ofiary z prawdy historycznej. Rząd Tuska z zapałem przystąpił do jej składania, przyjmując kremlowską narrację w fundamentalnych dla polskiej tożsamości kwestiach. Opublikowany 1 września 2009 roku w „Gazecie Wyborczej” artykuł Putina, w którym zbrodnię katyńską zrównał on z losem bolszewickich jeńców z 1920 roku, stał się dla rządu PO-PSL nową wykładnią historii. W dniu publikacji Donald Tusk na konferencji prasowej wtórował Putinowi, sugerując, że to niedopuszczalne, by relacje polsko-rosyjskie w sprawach historycznych „były gorsze od relacji polsko-niemieckich czy rosyjsko-niemieckich”.

Konsekwencją było przyjęcie przez Sejm we wrześniu 2009 roku uchwały, w której zbrodnię katyńską, wbrew ustaleniom historyków i prawników, określono jedynie jako „zbrodnię wojenną” o „znamionach ludobójstwa”, co było jawnym ustępstwem wobec Moskwy. Odstąpiono w ten sposób od jednoznacznego stanowiska Sejmu z 2005 roku, który mówił o „ludobójczym mordzie”. Po katastrofie smoleńskiej Tusk poszedł jeszcze dalej. W rozmowie z prezydentem Miedwiediewem w Krakowie 18 kwietnia 2010 roku zadeklarował, że strona polska „podejmie działania, by otoczyć szczególną opieką cmentarze żołnierzy radzieckich”. Wkrótce potem ruszyła, wspierana przez prorządowe media i autorytety, akcja „Zapalmy świeczki na grobach żołnierzy radzieckich”. W ten sposób próbowano narzucić Polakom wdzięczność wobec Armii Czerwonej, która w 1920, 1939 i 1944 roku niosła Polsce zniewolenie. Efektem rozmów Bronisława Komorowskiego, Tuska i Dmitrija Miedwiediewa był również pomysł budowy pomnika bolszewickich najeźdźców w Ossowie, w miejscu wielkiego polskiego zwycięstwa. Realizacja planu nie powiodła się wyłącznie dzięki ostrym protestom społecznym.

3. Niszczenie antyrosyjskiego prezydenta

Prezydent Lech Kaczyński był największą przeszkodą na drodze do polsko-rosyjskiego resetu. Jego historyczne przemówienie w Tbilisi w sierpniu 2008 roku – „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę” – okazało się prorocze i stało w rażącej sprzeczności z ugodową polityką rządu wobec putinowskiej Rosji. Rząd Tuska prowadził z prezydentem RP otwartą wojnę, odmawiając mu samolotu na szczyty UE i publicznie podważając jego kompetencje. Z odtajnionych dokumentów dyplomatycznych wiemy, że Moskwa określała Lecha Kaczyńskiego jako „niekontrolowany czynnik”, a otoczenie Tuska otrzymywało sugestie, jak go „neutralizować”.

Kulminacją tej antypaństwowej polityki były ocierające się o zdradę konszachty z Rosją w sprawie obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Władimir Putin, prowadząc poprzez zaufanych ludzi sekretne rozmowy z powiernikami Tuska, zaprosił go na uroczystości 7 kwietnia 2010 roku, z ostentacją ignorując głowę państwa polskiego, która planowała oddać hołd pomordowanym w Katyniu. Operacja ta, która przeszła do historii jako „rozdzielenie wizyt”, miała na celu upokorzenie i marginalizację prezydenta Kaczyńskiego. Jej finałem była katastrofa smoleńska – czy też raczej zamach smoleński.

Fatalna w skutkach okazała się decyzja Tuska z 10 kwietnia 2010 roku, by śledztwo w sprawie tragedii oddać w ręce Rosjan na podstawie załącznika 13. konwencji chicagowskiej, dotyczącego wypadków cywilnych. Dało to Moskwie pełną kontrolę nad dowodami, czarnymi skrzynkami i wrakiem. Dalszy ciąg znamy: kłamliwy raport MAK, odmowa zwrotu wraku i rejestratorów lotu, a także – co potwierdziły ekshumacje – makabryczne bezczeszczenie ciał ofiar. Śmierć prezydenta, który najmocniej sypał piach w tryby rosyjsko-polskiego zbliżenia, otworzyła drogę do bezprecedensowego przyspieszenia resetu – odbywającego się dosłownie na grobach ofiar.

4. Współpraca z FSB

Najmroczniejszym rozdziałem resetu Tuska z Rosją zbrodniarza Putina była współpraca Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB) – bezpośrednią następczynią KGB. Jej symbolem stały się zdjęcia szefów SKW, gen. Janusza Noska i płk. Piotra Pytla, w marynarskich czapkach z krążownika „Aurora”, symbolu bolszewickiej rewolucji, wykonane przy okazji podpisania umowy o współpracy z FSB we wrześniu 2013 roku.

Dokument, zredagowany w całości przez Rosjan, zawierał kuriozalne błędy językowe (na przykład „obuj Państw”) i zobowiązywał Polskę do pomocy FSB w „przeciwdziałaniu działalności wywiadowczo-wywrotowej służb specjalnych krajów trzecich”. Oznaczało to de facto zobowiązanie do donoszenia na sojuszników z NATO, co stało w jawnej sprzeczności z traktatem północnoatlantyckim. Współpraca zaczęła się jednak znacznie wcześniej. Zaledwie dwa miesiące po katastrofie smoleńskiej, w czerwcu 2010 roku, rozpoczęły się tajne spotkania oficerów SKW i FSB, a w sierpniu 2011 roku do Warszawy przybyła oficjalna delegacja FSB.

Na formalizację tej współpracy osobistą zgodę wyraził Donald Tusk. 18 października 2011 roku na piśmie szefa SKW gen. Noska w tej sprawie napisał odręcznie: „Zgoda”. Uczynił to bez wymaganej prawem pisemnej opinii ministra obrony narodowej. Owocem tych kontaktów była m.in. alkoholowa biesiada oficerów SKW i FSB w ośrodku w Kadynach w październiku 2012 roku, na którą oficera FSB, płk. Władimira Juzwika, przerzucono polskim śmigłowcem wojskowym, „legendując” go jako oficera SKW „Włodzimierza Jóźwika”. W sumie w latach 2010–2014 doszło do ponad 100 bezpośrednich spotkań na linii SKW–FSB, z których większość nie została w żaden sposób udokumentowana, co świadczy o skali infiltracji polskiego kontrwywiadu wojskowego.

5. Linia „obrony” na Wiśle

Wstrząsającym świadectwem prorosyjskiej polityki Tuska był zatwierdzony w 2011 roku plan obrony Polski na wypadek agresji ze Wschodu. Dokument, noszący kryptonim „Plan Użycia Sił Zbrojnych RP Warta-00101”, zakładał faktyczną kapitulację i oddanie wrogowi niemal połowy terytorium kraju. Zgodnie z tą doktryną polska armia miała samodzielnie bronić się zaledwie przez 10–14 dni, po czym wycofać się na linię Wisły i Wieprza, gdzie miała oczekiwać na ewentualne wsparcie sojuszników z NATO.

Oznaczało to, że miasta takie jak Białystok, Lublin, Rzeszów, a nawet tereny podwarszawskie, zostałyby bez walki oddane na pastwę agresora. Plan ten, przygotowany w Sztabie Generalnym, a zatwierdzony przez szefa MON Bogdana Klicha, był nie tylko wyrazem defetyzmu, lecz także stał w sprzeczności z konstytucyjnym obowiązkiem obrony całego terytorium. Co gorsza, w tym samym czasie, gdy na papierze planowano obronę na Wiśle, w praktyce likwidowano jednostki wojskowe, które miały tej obrony dokonać.

W latach 2007–2014 rozformowano aż 629 jednostek organizacyjnych Wojska Polskiego. Zlikwidowano m.in. kluczową dla obrony stolicy 1 Dywizję Zmechanizowaną w Legionowie, a także 3 Brygadę Zmechanizowaną w Lublinie, strategicznie położoną blisko wschodniej granicy. Ten proces rozbrajania Polski, zwłaszcza jej wschodnich rubieży, tłumaczono... zmianą charakteru zagrożeń i koniecznością skupienia się na misjach ekspedycyjnych. 

6. Polska otwarta na Rosjan

Rząd Tuska nie tylko osłabiał obronność, lecz także szeroko otwierał Polskę na rosyjską infiltrację. Ukoronowaniem tej polityki było podpisanie przez Radosława Sikorskiego i Siergieja Ławrowa w grudniu 2013 roku – gdy w Kijowie trwał już euromajdan! – deklaracji „Program 2020 w relacjach polsko-rosyjskich”. Dokument ten, będący mapą drogową resetu, zakładał m.in. „poszerzenie współpracy polsko-rosyjskiej na arenie międzynarodowej”, „rozwój współpracy w ramach Rady NATO–Rosja”, a nawet „wspólną produkcję w oparciu o nowoczesne technologie”. Gdy opozycja domagała się debaty sejmowej nad tym skandalicznym dokumentem, Donald Tusk nazwał jej obawy „pełnym kompleksów bełkotem”, a wniosek przepadł w głosowaniu.

Praktycznym wymiarem otwarcia na Wschód był wprowadzony w 2012 roku mały ruch graniczny (MRG) z obwodem kaliningradzkim. Rząd Tuska przedstawiał go jako wielki sukces i ułatwienie dla mieszkańców. Choć nawet polskie służby – coraz bliżej współpracujące przecież z Rosjanami – ostrzegały, że umowa o MRG spowoduje: „znaczny wzrost aktywności wywiadowczej służb specjalnych Federacji Rosyjskiej”, „włączenie się rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa do prowadzenia aktywnych działań operacyjnych na terenie RP” oraz „szerszą ekspozycję terenów Europy Zachodniej na działalność wywiadowczą służb Federacji Rosyjskiej”, rząd Tuska zignorował te ostrzeżenia. Prorządowe media i samorządowcy z PO kpili zaś z „rusofobii”. Dla rządu Tuska zagrożenie rosyjską infiltracją było najwyraźniej ceną, którą warto było zapłacić za miraż „pojednania”.

7. Z armią Putina

Polityka resetu nie ograniczała się do gestów i dyplomacji – jej najbardziej niebezpiecznym wymiarem była próba wciągnięcia polskiej armii w ścisłą współpracę z siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej. Zaledwie kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej, w oparciu o ustalenia Tuska i Putina, Sztab Generalny WP rozpoczął prace nad umową o współpracy wojskowej z Rosją. Polski projekt, przedstawiony Rosjanom, zakładał m.in. „wspólne planowanie, prowadzenie i obserwację ćwiczeń oraz szkoleń wojsk”, a także „operacje wspierania pokoju i reagowania kryzysowego”. Były to propozycje faktycznego sojuszu militarnego, składane w czasie, gdy Rosja przygotowywała się do inwazji na Ukrainę.

Apogeum resetowej gorączki było publiczne zapraszanie Rosji do NATO przez Radosława Sikorskiego. „Potrzebujemy Rosji do rozwiązywania europejskich i globalnych problemów. Dlatego za słuszne uważam przyjęcie jej do NATO” – deklarował szef MSZ w marcu 2009 roku, realizując marzenie Kremla o rozbiciu Sojuszu od środka.

Innym przejawem tej polityki było dopuszczenie do serca polskiego systemu obronnego firmy kierowanej przez honorowego konsula Rosji w Polsce. 8 września 2008 roku spółka Unizeto Technologies, której prezesem był Andrzej Bendig-Wielowiejski (absolwent sowieckiej uczelni w Leningradzie), podpisała umowę ze Służbą Wywiadu Wojskowego na dostawę urządzeń teleinformatycznych w wykonaniu specjalnym, o wysokim poziomie zabezpieczeń. Kilkanaście dni później ta sama firma wygrała kontrakt na dostawę komputerów dla MON. 

8. Kultura pod dyktando Kremla

Za rządów Donalda Tuska w Polsce na niespotykaną skalę rozwinęły działalność rosyjskie agendy wpływu, działające pod płaszczykiem promocji kultury. Fundacja „Russkij Mir”, kierowana przez Wiaczesława Nikonowa (wnuka stalinowskiego zbrodniarza Wiaczesława Mołotowa i byłego funkcjonariusza KGB), otworzyła w Polsce tzw. Centra Języka i Kultury Rosyjskiej, które zajmowały się indoktrynacją polskiej młodzieży. Rosyjski Ośrodek Nauki i Kultury (RONiK) organizował dla polskich dzieci imprezy, podczas których te fotografowały się na tle portretu Władimira Putina, otrzymywały prezenty od Dziadka Mroza i wysłuchiwały orędzia noworocznego prezydenta Rosji. Nawet po aneksji Krymu w 2014 roku RONiK organizował w Warszawie Festiwal Piosenki Rosyjskiej, a polscy uczniowie poznawali historię I wojny światowej z perspektywy… rosyjskich żołnierzy.
Sztandarową imprezą resetu stał się sponsorowany m.in. przez Gazprom i „Russkij Mir” festiwal filmów rosyjskich „Sputnik nad Wisłą”. Patronat honorowy nad nim obejmowali czołowi politycy PO: minister kultury Bogdan Zdrojewski, szef MSZ Radosław Sikorski, a nawet marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. W 2011 roku patronem był sam prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Patronat medialny sprawowały media Agory, Polska Agencja Prasowa i TVP.

W 2008 roku reaktywowano również, pod zmienioną nazwą, Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. Imprezę, emitowaną w publicznej telewizji, współfinansowało rosyjskie ministerstwo kultury, a jej gościem specjalnym – jako wykonawca 0 – miał być... Władimir Putin. Gdy kibice lokalnego klubu żużlowego protestowali przeciwko gigantycznym wydatkom na festiwal, grożono im interwencją ABW. 

Media publiczne za rządów Tuska posunęły się jeszcze dalej, emitując czołobitny wywiad Tomasza Lisa z Dmitrijem Miedwiediewem (2010 rok) i „sowiecką” czołówkę „Wiadomości” z 9 maja 2013 roku, w której defiladę na placu Czerwonym pokazano jako święto bliskie Polakom.

9. Ściganie wrogów Kremla

Serwilizm rządu Tuska wobec Moskwy przybrał formę prześladowania na polskiej ziemi ludzi uznanych przez Kreml za wrogów. We wrześniu 2010 roku, na żądanie Rosji, polska prokuratura wydała nakaz aresztowania Ahmada Zakajewa, premiera Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, który przybył do Polski na Światowy Kongres Czeczenów. Był to akt bezprecedensowy – Zakajew, ścigany przez Rosję listem gończym pod fałszywymi zarzutami o terroryzm, cieszył się azylem politycznym w Wielkiej Brytanii, a inne kraje europejskie ignorowały rosyjskie wnioski. Rząd Tuska, jako jedyny w Europie, postanowił zadziałać. Po zatrzymaniu Zakajewa prokuratura wnioskowała o 40-dniowy areszt. Dopiero niezawisły sąd, odrzucając wniosek, ocalił honor Polski. 

Jeszcze dalej posunięto się w prześladowaniu polskich obywateli. Po incydentach podczas marszu agresywnych rosyjskich kibiców w Warszawie w trakcie Euro 2012 w sprawę zaangażował się osobiście Władimir Putin. W rozmowie telefonicznej z Donaldem Tuskiem zażądał ukarania winnych. Tusk zapewnił go, że „współpraca [służb] powinna być jak najlepsza”. Efektem był pokazowy proces i skazanie na pięć miesięcy więzienia Wojciecha Brauna „Kelnera”, jednego z organizatorów protestów.

Warto przypomnieć też los rosyjskich świadków w sprawie katastrofy smoleńskiej. 10 maja 2010 roku do polskiej ambasady w Moskwie zgłosił się Rosjanin, twierdząc, że ma informacje o zamachu. Zamiast otoczyć go ochroną i zweryfikować jego rewelacje, polskie służby – konkretnie Agencja Wywiadu – przekazały jego dane osobowe wprost do FSB. Pod decyzją podpisali się zastępcy szefa AW, Marek Stępień i Piotr Juszczak.

10. Energetyczna pętla

Skutkiem prorosyjskiej polityki Tuska było również uzależnienie Polski od rosyjskich surowców energetycznych i zablokowanie projektów dywersyfikacyjnych, których patronem był prezydent Lech Kaczyński. Już w marcu 2008 roku rozwiązano w Ministerstwie Gospodarki Departament Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii. W czerwcu 2009 roku wstrzymano realizację kluczowego projektu Baltic Pipe, co Prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego nazwało wprost „uniemożliwieniem dywersyfikacji dostaw gazu do Polski”.

Zamiast niezależności rząd Donalda Tuska zaoferował Polakom nowe, jeszcze ciaśniejsze więzy z Gazpromem. W 2010 roku Tusk i Waldemar Pawlak doprowadzili do podpisania fatalnej umowy gazowej, przedłużającej kontrakt jamalski aż do 2037 roku. Porozumienie, które wicepremier Pawlak podpisał z wiceszefem rządu Putina Igorem Sieczinem, zakładało dostawy gazu po najwyższych cenach w Europie i jednocześnie niski zysk z jego tranzytu. Najbardziej skandaliczne i antyunijne zapisy tej umowy zablokowała dopiero twarda interwencja Komisji Europejskiej.

Rząd PO-PSL poszedł jeszcze dalej, rozważając zaangażowanie Polski w budowę Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w obwodzie kaliningradzkim i zakup stamtąd energii elektrycznej. Co więcej, w 2014 roku, już po aneksji Krymu, polski Urząd Regulacji Energetyki przyznał koncesję na obrót energią w Polsce spółce IRL Polska, powiązanej ze znanym rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Plany te, na szczęście, zostały zatrzymane. Wszystkie wymienione działania Tuska wpisywały się w niemiecko-rosyjską strategię energetycznej dominacji w Europie, której symbolem stał się gazociąg Nord Stream.

Źródło: Gazeta Polska

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane