Osoby zakłócające spotkania z politykami Prawa i Sprawiedliwości to zorganizowane bojówki, które chcą uniemożliwić naszą rozmowę z Polakami - powiedział dzisiaj szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
Sasin odniósł się w ten sposób do przepychanek, do jakich doszło w niedzielę podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Gdańska.
Widać wyraźnie, że jest to zorganizowana akcja. (...) To są zorganizowane bojówki, które jeżdżą za politykami PiS, to ciągle te same twarze, ciągle te same osoby
- powiedział Sasin w radiowych Sygnałach Dnia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bojówki KOD w akcji. Tym razem zaatakowały podczas spotkania premiera w Gdańsku
W jego ocenie, jedynym celem tych "akcji" jest uniemożliwienie politykom Prawa i Sprawiedliwości rozmowy z Polakami, której - według niego - "panicznie boi się opozycja".
To są działania, które nie skłaniają nas w tej chwili do refleksji, że z drugą stroną, z opozycją, można w jakikolwiek rozsądny, merytoryczny sposób rozmawiać
- oświadczył.
Zdaniem Sasina, grupy zakłócające spotkania chcą wywołać w ten sposób przeświadczenie w kraju i za granicą, że politycy PiS są niechętnie przyjmowani w wielu miejscach w Polsce oraz "zmobilizować polityków europejskich do zajęcia bardziej stanowczego stanowiska wobec polskiego rządu".
Zapewnił, że osoby przychodzące na spotkania "bardzo pozytywnie" odnoszą się do przekazu PiS i prowadzonej w ich trakcie rozmowy.
Do przepychanek w Gdańsku doszło w niedzielę po zakończeniu wystąpienia premiera w sali BHP Stoczni Gdańskiej, gdy zaczęły się pytania z sali. Morawiecki był pytany m.in. o trwający w Sejmie protest osób niepełnosprawnych. Podczas odpowiedzi premiera na to pytanie, część osób zgromadzonych w sali wyjęła egzemplarze konstytucji i transparenty m.in. z napisami: "Pycha i Szmal, "Wspieramy protest niepełnosprawnych w Sejmie". Wznoszono też okrzyki: "kłamca", "Solidarność", "Lech Wałęsa". Odpowiadając na te okrzyki stronnicy szefa rządu śpiewali "Sto lat" i krzyczeli "Bolek" oraz "Mateusz".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zadyma w Gdańsku to ustawka znajomego Tuska? Znamy już dobrze jego metody
Obie grupy zaczęły przepychać się i wzajemnie obrażać. Sytuację próbowała uspokoić rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska; premier w asyście policji opuścił salę żegnany brawami części sali.
Jak poinformowała po zdarzeniu policja, na sali BHP nie było interwencji funkcjonariuszy, nie zgłoszono też żadnego zawiadomienia o tym, że ktoś w sali został pokrzywdzony. St. asp. Mariusz Chrzanowski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku powiedział, że na prośbę Służby Ochrony Państwa funkcjonariusze policji pomogli jedynie na zewnątrz Sali BHP Stoczni Gdańskiej utworzyć kordon, dzięki któremu premier mógł bezpiecznie opuścić miejsce spotkania.