"To już niemal tradycja, że kiedy u Romana Giertycha odbywa się huczna impreza urodzinowa, na miejsce oprócz znanych polityków i celebrytów, przybywa też… policja" – informuje dziś „Super Express". Chodzi o zabawę, jaka odbywała się u Giertychów w piątkowy wieczór.
Co ciekawe, mecenas nie potwierdza informacji tabloidu. Zaznacza, że było to „skromne przyjęcie urodzinowe jego żony”.
– Nic nam o tym nie wiadomo. Gdyby policja przyjechała to powinna zadzwonić. Żadnego takiego dzwonka nie było
– powiedział w rozmowie z „SE” Roman Giertych.
Do tego przekonuje, że „liczba decybeli była mierzona specjalistycznym sprzętem”. „Mamy dowody, że nie przekraczała norm określonych przez prawo” – zapewnił w rozmowie z „SE”.
Innego zdania byli sąsiedzi, którzy zgłaszali sprawę na policję. Zgłaszali – jak się okazało nie raz.
Rzecznik stołecznej policji potwierdził, że doszło do dwóch interwencji.
"Pierwsza zakończyła się pouczeniem 40-letniego mężczyzny z powiatu zachodniego. Ponieważ jednak nadal były skargi, funkcjonariusze przyjechali drugi raz i ta interwencja po wykonaniu wszystkich czynności zakończy się skierowaniem wniosku do sądu o ukaranie za zakłócanie ciszy nocnej"
– podał kom. Sylwester Marczak.
„Super Express” dodaje, że telefonów od zdenerwowanych sąsiadów miało być bardzo dużo.
Jak ustalił tabloid, na imprezie u Giertychów pojawili się m. in. były prezydent Bronisław Komorowski, aktorka Sonia Bohosiewicz, czy Michał Kamiński – poseł PSL-UED.