"To byli zdrajcy Polski. Okrutni zdrajcy, bili nas, męczyli a my byliśmy tylko harcerzami" - powiedział por. Jan Małolepszy podczas uroczystości upamiętniających Żołnierzy Wyklętych, które odbyły się w środę w Łodzi przy al. Anstadta - przed dawną katownią komunistycznej bezpieki.
Przed pomnikiem Ofiar Komunizmu, który stanął przy al. Anstadta w Łodzi w 2009 roku, porucznik Jan Małolepszy - jeden z nieletnich więźniów usytuowanej na przeciwko monumentu dawnej powojennej komunistycznej katowni - wspominał swoje aresztowanie i torturowanie.
Aresztowali mnie 22 lutego 1952 roku i zamknęli tutaj razem z innymi. Ubecy bili nas, męczyli a przecież my byliśmy tylko harcerzami
- wyznał łamiącym się głosem 90-letni por. Jan Małolepszy, prezes Związku Młodocianych Więźniów Politycznych lat 1944-1956 "Jaworzniacy" w Łodzi. "W 1949 roku harcerstwo chciano skasować, zrobić z nas czerwonych janczarów. My nie zgodziliśmy się na to, w ramach drużyny im. Kazimierza Puławskiego w Łodzi stworzyliśmy tajną strukturę harcerską" - podkreślił.
Nie wszyscy się zgodzili, ale my, dwudziestu trzech druhów i cztery druhny podjęliśmy wyzwanie tworząc opór dla ówczesnych władz. Nie z bronią w ręku, ale ze sprzeciwem wobec tych "polskich" sługusów Związku Sowieckiego. Po to, aby ich przegonić, bo to byli zdrajcy okrutni
- opowiadał Małolepszy dodając, że w budynku przy Anstadta, gdzie obecnie jest szkoła, po wojnie była po prostu jedna wielka sala tortur. "Moczar tu przyjeżdżał. Widziałem tego zbrodniarza" - mówił porucznik.
Jan Małolepszy wspominał jak łódzki sąd wojskowy skazał go na 3 lata więzienia jeszcze jako nieletniego. "Przeżyłem obóz w Jaworznie, gdzie więziono młodych patriotów. Rok temu odszedł ostatni z moich łódzkich kolegów Wiesław Marciniak, ja jestem ostatni…" - akcentował.
Mam 90-lat i dziękuję wam, że tu tak licznie przychodzicie, bo nas już nie ma… odeszliśmy na wieczną wartę, ale wy zostaniecie. Pamiętajcie o nas, że oddaliśmy za Polskę młode lata. Motto Jaworzniaków to "wolność można odzyskać, młodości nigdy"
- podsumował druh porucznik Jan Małolepszy podczas łódzkich obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych.
Podczas okupacji Łódź włączono do Rzeszy a budynek pogimnazjalny przy ul. Anstadta stał się siedzibą Gestapo, gdzie torturowano i zabijano polskich patriotów.
Po zakończeniu niemieckiej okupacji aleję Anstadta przemianowano na ulicę 19 stycznia - od dnia, w którym w 1945 r. do Łodzi weszły wojska sowieckie. Wówczas do Łodzi z Białegostoku przyjechał Mieczysław Moczar późniejszy komunistyczny dygnitarz i jeden z pierwszych szefów tzw. pionu bezpieczeństwa publicznego, czyli policji politycznej w PRL. Moczar był aktywnym agentem sowieckim. To on, wykorzystując przerobione przez Niemców pomieszczenia, zorganizował przy al. Anstadta 7 siedzibę Urzędu Bezpieczeństwa w Łodzi i komunistyczne więzienie nazywane w mieście katownią.
W Łodzi często powtarzano, że niemieccy oprawcy z Anstadta byli łagodniejsi niż ich następcy w mundurach z orłem bez korony.
\W budynku przy Anstadta funkcjonariusze komunistycznej bezpieki przesłuchiwali, torturowali i zabijali Żołnierzy Niezłomnych i ludzi, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiali się władzy z nadania Kremla. W katowni na Anstadta ubecy zamordowali najprawdopodobniej jedną z legend podziemia niepodległościowego kapitana Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca" - Żołnierza Wyklętego z regionu łódzkiego. Jego ciała nigdy nie znaleziono.
Od 1959 r. w budynku dawnych Gestapo i UB mieści XII LO im. Stanisława Wyspiańskiego w Łodzi.