W czwartek media zalała fala fake-newsów dot. niepodłączonego telefonu, przez który miał rozmawiać prezydent Andrzej Duda. Onet wziął problem na tapetę, dokonując analizy konstrukcji aparatu. Znany dziennikarz serwisu zarzucał kłamstwo Kancelarii Prezydenta, choć dziś za swoje słowa przeprosił. Sam redaktor naczelny serwisu całe zamieszanie odwrócił jednak na swoją korzyść.
Zaczęło się od zdjęcia, jakie opublikowane zostało na Twitterze. Widać na nim prezydenta rozmawiającego przez telefon. Autor wpisu sugeruje, że telefon nie jest podłączony do sieci, co uniemożliwiałoby rozmowę. W dodatku internauci drwili z prezydenta, że rozmawia przez telefon w maseczce.
Sprawę wyjaśnił rzecznik prezydenta Błażej Spychalski, który stwierdził, że "tego typu rozmowy przeprowadza się wspólnie ze współpracownikami przebywającymi w tym samym pomieszczeniu". - Stąd maseczka - dodał. Zapewnił też, że telefon był podłączony do sieci, a rozmowa rzeczywiście była przeprowadzana.
Fałszywe informacje podawali również niektórzy dziennikarze i politycy. Później, gdy zorientowali się, że wypisują bzdury, wielu z nich zaczęło usuwać wpisy. Jeden z takich wpisów opublikował dziennikarz portalu Onet, którego próżno dziś szukać na profilu. Pojawiły się za to przeprosiny.
"Przepraszam Pana Prezydenta Andrzeja Dudę za mój wczorajszy tłit, który opierał się na niesprawdzonej informacji. To błąd, który nie powinien się zdarzyć"
- napisał dziś dziennikarz.
Przepraszam pana prezydenta @AndrzejDuda za mój wczorajszy tłit, który opierał się na niesprawdzonej informacji. To błąd, który nie powinien się zdarzyć.
— Kamil Dziubka (@KamilDziubka) April 9, 2021
Hejterski profil Sok z Buraka poszedł o krok dalej. Opublikował prześmiewczy wpis, a gdy okazało się, że zamieszanie wokół telefonu jest nieprawdą… nie zareagował. Na dzień dzisiejszy wpis udostępniło ok. 1,7 tys. osób, polubiło go blisko 8,5 tys. osób.
Redaktor naczelny onet.pl także postanowił wybrnąć z sytuacji. Wskazał, że hejtujące portal osoby to „głupi autorzy, którzy nie przeczytali tekstu, bo ten wyjaśnia, że telefon był podpięty”.
„Generalnie ta historia pokazuje różnicę między “dziennikarzami” i dziennikarzmi. Ci pierwsi bronili PAD od początku bez sprawdzenia czegokolwiek, bo prostu są od tego, że bronić władzy. Ci drudzy sprawdzili, jaka jest prawda”
- napisał dziś.
Generalnie ta historia pokazuje różnicę między “dziennikarzami” i dziennikarzmi. Ci pierwsi broni PAD od początku bez sprawdzenia czegokolwiek, bo prostu są od tego, że bronić władzy. Ci drudzy sprawdzili, jaka jest prawda. https://t.co/ALiKcL7ryv
— Węglarczyk ?????? (@bweglarczyk) April 9, 2021