Grzegorz Braun został wykluczony z posiedzenia Sejmu przez wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego. Była to konsekwencja niesubordynacji - poseł Konfederacji nie zamierzał bowiem założyć maseczki, pomimo wprowadzenia takiego obowiązku przez marszałek Witek. Wicemarszałek prosił o pomoc Janusza Korwin-Mikke, jednak ten - sam w maseczce - rozłożył bezradnie ręce.
Poseł Grzegorz Braun po standardowym przywitaniu słowami "Szczęść Boże" z marszałkiem Czarzastym ustawił przed sobą na mównicy książkę "Fałszywa pandemia", z którą już wcześniej dziś przemawiał. I tym razem nie miał na sobie maseczki.
Panie pośle, mam do pana serdeczną i uprzejmą prośbę. Jest dobra atmosfera, jest pan premier, będzie zaraz odpowiadał. Byłby pan tak łaskaw i założył maskę? Bardzo pana o to proszę
- zapytał Czarzasty.
Braun zignorował prośbę, odnosząc się do premiera. "Czy pan się orientuje, jakiego typu urządzenie założyli panu na twarz?" - pytał szefa rządu. Tymczasem Włodzimierz Czarzasty dopytywał, czy poseł Konfederacji go słyszy.
Czy mogę jeszcze raz uprzejmie i serdecznie pana prosić o to? Pan się nie ośmieszy w ten sposób. Pan będzie taki sam, jak my. My nie jesteśmy źli
- zaznaczył marszałek z Lewicy.
Czy mam panu pożyczyć maskę?
- dodał.
Odpowiedź Brauna nie była słyszalna, bo miał już wyłączony mikrofon. "Czy pan Korwin-Mikke, którego szanuję, może mi pomóc? Niech mi pan pomoże, proszę pana jak kolegę posła, starszego ode mnie" - apelował Czarzasty. Korwin-Mikke bezradnie rozłożył ręce.
"Znamy pana książkę bardzo dobrze. Mógłby pan założyć maskę" - mówił prowadzący obrady poseł Lewicy. Jako, że Grzegorz Braun nie zamierzał tego uczynić, Czarzasty nie włączył mu mikrofonu do końca czasu wypowiedzi.
Braun prosił kilkukrotnie o głos, ale marszałek był nieprzejednany. "Jeżeli nie założy pan maski, nie będzie miał pan głosu" - mówił, a do wejścia na mównicę przygotowany był już premier Mateusz Morawiecki. Następnie przedstawił Braunowi podstawę prawną obowiązku założenia maseczki.
Po minucie przerwy, kiedy mikrofony były wyłączone, a Grzegorz Braun zwracał się najwidoczniej do premiera Mateusza Morawieckiego, Włodzimierz Czarzasty powiadomił o zwróceniu uwagi, przywołał go do porządku, a następnie powiadomił o wykluczeniu Brauna z posiedzeniu Sejmu.
Na odchodne Braun zostawił Czarzastemu książkę, z którą był na mównicy.