Poseł Grzegorz Braun z Konfederacji kolejny raz postanowił zabłysnąć na sejmowej sali plenarnej. Bez maseczki wkroczył na mównicę, odrzucił prośbę wicemarszałka Sejmu o jej założenie, a na dodatek promował książkę "Fałszywa pandemia". Czyżby nie rozmawiał ze swoim klubowym kolegą Arturem Dziamborem?
Niektórzy politycy Konfederacji niemal od początku negują istnienie pandemii koronawirusa. W Sejmie konsekwentnie odmawiają noszenia maseczek. Nie inaczej było także dziś, kiedy rozpoczęło się kolejne posiedzenie Sejmu. Grzegorz Braun wyszedł na mównicę bez maseczki.
- Odnoszę się do pana Grzegorza Brauna z prośbą o założenie maseczki - mówił wicemarszałek Piotr Zgorzelski, lecz jego prośba nie została wysłuchana.
- Szanujmy się wzajemnie i w związku z tym, mimo że nadzieje słabe, apelujmy do intelektu, nie do emocji. Odwołujmy się do faktów, a nie do dezinformacji. Starajmy się stosować warsztat myślowy, unikajmy nieuprawnionych wnioskowań. Nie budujmy ogromnych konstrukcji na faktach, które empirycznie weryfikowalne, ale nie dają jednak w szerszym ujęciu statystycznym powodu i prawa, by wyciągać z nich wnioski prawno-ustrojowe, których ofiarą pada polska przedsiębiorczość. Tak jest, "Fałszywa pandemia" przede mną. Tom drugi tego opracowania, które państwu serdecznie polecam
- powiedział Braun, stawiając przed mównicą książkę.
Do Brauna nie przemawia nawet przykład jego klubowego kolegi Artura Dziambora, który jeszcze niedawno pytał na Twitterze "co za debil wymyślił te kwarantanny?", a następnie trafił do szpitala, ciężko przechodząc zakażenie koronawirusem. "Płuca w rozsypce" - przyznał, już w zupełnie innym tonie.
Tak, niestety, płuca w rozsypce. W szpitalu jeszcze trochę pobędę, ale powrót do formy to miesiące.
— Artur E. Dziambor (@ArturDziambor) November 16, 2020