- W kraju są obecnie dwa ogniska zakażeń WZW typu A - w woj. podlaskim zakażonych jest ok. 10 osób, w woj. lubuskim to ok. 20 osób - powiedział dr Grzesiowski.
W czasie konferencji prasowej GIS poinformował, że w tym roku jest więcej przypadków WZW A niż w ubiegłym. - W zeszłym roku o tej mniej więcej porze mieliśmy około 50 przypadków. W tej chwili ta liczba jest dwukrotnie wyższa - poinformował główny inspektor sanitarny dr Paweł Grzesiowski.
Wirusowe zapalenie wątroby typu A, potocznie zwane żółtaczką pokarmową, to choroba wywołana przez wirus zapalenia wątroby typu A (HAV), który powoduje zmiany zapalne i martwicze w wątrobie. Zakażenie następuje najczęściej na drodze pokarmowej – przez brudne ręce lub skażoną żywność.
Choroba wylęga się w ciągu 8 tygodni i może przebiegać bezobjawowo, a więc bez żółtaczki. - Osoby chore mogą nawet o tym nie wiedzieć, ponieważ mogą mieć objawy niespecyficzne w postaci bólów brzucha, 1-2 dni gorszego samopoczucia - powiedział dr Grzesiowski.
Poinformował, że w ramach akcji wygaszania ogniska epidemicznego w woj. lubuskim zaszczepiono ok. 500 osób. Nie wszyscy są zainteresowani tą formą profilaktyki. - Część osób, którym proponujemy szczepienia, po prostu się na te szczepienia nie zgłaszają. Apeluję o akceptację i przyjęcie takiego sposobu działania - powiedział dr Grzesiowski.
Natężenie nowych zgłoszeń się zmniejsza, ale o wygaszeniu ognisk można będzie powiedzieć najwcześniej dwa miesiące od ostatniego przypadku.
Grzesiowski przedstawił również bieżące dane na temat ostrych infekcji układu oddechowego. - W tej chwili jest o 30 proc. mniej zachorowań na grypę niż w pierwszym tygodniu marca - przekazał. Do 9 marca zgłoszono prawie 70 tys. przypadków do systemu Centrum e-Zdrowia.
- To jest dobra wiadomość (...). Fala grypowa powoli wygasa i możemy oczekiwać, że tu już nie powinno wydarzyć się nic niezwykłego (...). Wydaje się, że sytuacja powoli się stabilizuje - ocenił szef GIS.
Widać też stopniowy spadek zakażeń wirusem RSV - w ciągu ostatniego tygodnia zachorowalność spadła o 30 proc. "Okres ciszy", jak dodał Grzesiowski, zaobserwowano także w przypadku COVID-19.
W dalszym ciągu aktywny jest także krztusiec, choć na mniejszym poziomie niż w szczycie zachorowań. - Nie jest tak, że krztuśca już wcale nie ma. Tych przypadków jest w dalszym ciągu trzykrotnie, czterokrotnie więcej niż w zeszłym roku o tej porze, ale gdybyśmy porównali to ze szczytem zachorowań, który przypadł na jesień ubiegłego roku i początek zimy, to mamy pięciokrotnie mniej zachorowań" - zaznaczył.
Jak dodał, wydaje się, że krztusiec - przynajmniej w tej fazie roku - jest w mniejszym natężeniu. - Ale ta sytuacja może się jeszcze zmieniać tak jak w zeszłym roku (...), szczyt zachorowań przypadał na okres od września do grudnia - zaznaczył.