Na otwarte spotkanie Donalda Tuska z kobietami w Łodzi nie zostały dopuszczone do zadania pytania trzy działaczki społeczne, startujące w wyborach z list Prawa i Sprawiedliwości. Głos dostał za to emerytowany policjant, Jarosław Berger, przez wiele lat związany politycznie z SLD.
Znana łódzka społeczniczka, która od lat pomaga kobietom w trudnej sytuacji życiowej, Agnieszka Wojciechowska van Haukelom z Iwoną Rasałą i Justyną Łuczyńską, chciały zapytać o przyszłość polskich kobiet z perspektywy KO.
- Chciałyśmy zapytać, o jakie prawa kobiet, oprócz aborcji i in vitro, walczy Koalicja Obywatelska między innymi w Łodzi, bo przede wszystkim te prawa akcentują w przestrzeni publicznej działacze KO
- powiedziała Wojciechowska van Heukelom.
- Nie dopuszczono nas do głosu - podkreśliła.
- Spotkanie było otwarte i dostępne dla wszystkich chętnych, a wchodząc bez przeszkód myślałyśmy, że możemy zapytać przewodniczącego Tuska, jak widzi przyszłość wszystkich polskich kobiet, nie tylko sympatyczek KO
- zaznaczyła dodając, że jako bezpartyjna konserwatystka startuje z łódzkiej listy PiS, a Rasała i Łuczyńska też są na tej liście.
Konwencja KO dla Kobiet w Łodzi wypełniła 3/4 sali EC1. Wbrew temu co mówiono ze sceny nie było tłumów a przed telebimami głównie obsługa. Skoro kobiety mają zadecydować o losie tych wyborów to właśnie pokazały @donaldtusk kiepskie poparcie Dziękuję @IwonaRasa i… pic.twitter.com/H3P8l8J0DG
— Agnieszka Wojciechowska van Heukelom (@Agniesz78326320) October 10, 2023
Społeczniczka zwróciła uwagę, że w spotkaniu "Kobiety na wybory" wzięły udział panie z całej Polski.
- W pierwszej części swojego przemówienia przewodniczący Tusku wskazywał, że "do wywalczenia są ciągle podstawowe prawa i wolności kobiet w Polsce", ale niestety, nie mogłyśmy - w ramach wolności kobiecych - poruszyć interesujących nas kwestii - ubolewała Wojciechowska van Heukelom.
Zaznaczyła, że w Łodzi kobiety są w bardzo złej sytuacji, a miastem kieruje przecież partyjna koleżanka Donalda Tuska.
- W Łodzi, zarządzanej przez 13 lat przez kobietę, prezydent Hannę Zdanowską i dwie inne kobiety piastującymi funkcje jej zastępczyń, kobietom, żyje się bardzo źle. Nikt nie myśli o samotnych matkach, nie ma instytucji miejskiej, w której mogłyby się schronić. Miasto nie ma też pomysłu, jak pomagać kobietom skrzywdzonym przemocą domową
- wskazała Wojciechowska van Heukelom. "Nie dostałyśmy szansy na wyartykułowanie tych problemów w obecności pana Tuska i siedzącej na widowni prezydent Zdanowskiej" - podsumowała.
Konwencja #KO dla kobiet z całej Polski wypada marnie. @donaldtuskEPP ma podobno przekaz do kobiet. Na razie ze sceny padają kłamstwa, że niby jakaś duża frekwencja ,ludzie się nie mieszczą w sali . A tu proszę połowa sali pusta 🙂🙂🙂 pic.twitter.com/7ifbfW252B
— Agnieszka Wojciechowska van Heukelom (@Agniesz78326320) October 10, 2023
Na początku spotkania, jeszcze zanim oddano głos działaczkom i sympatyczkom KO, Donald Tusk dał mikrofon dwóm emerytowanym podinspektorom policji z Łodzi.
- Legenda policji Jarosław Berger i lider związków zawodowych policji w regionie Krzysztof Balcer. Panowie, wiem, że chcecie coś powiedzieć w imieniu polskich policjantek i policjantów - zapowiedział emerytowanych funkcjonariuszy przewodniczący PO.
- Przyszedłem tutaj, aby w imieniu moich koleżanek i kolegów podziękować panu premierowi za słowa, które niedawno pan powiedział o policjantach i funkcjonariuszach służb mundurowych na spotkaniu w Płocku - zwrócił się do Donalda Tuska szef NSZZ Policjantów województwa łódzkiego podinsp. Krzysztof Balcer, wieloletni policyjny negocjator. - Szanowni państwo, to prawda, my jesteśmy normalni, my chcemy normalnie służyć - powiedział. - My bardzo prosimy, żeby odpolitycznić policję, prosimy, żeby odpolitycznić inne służby - zaapelował na spotkaniu z szefem KO podinsp. Balcer.
Drugi z emerytowanych funkcjonariuszy, nazwany przez Tuska "legendą policji", to podinsp. Jarosław Berger. Zaczynał służbę jeszcze w Milicji Obywatelskiej, a w latach 90. ub. w. był rzecznikiem KWP w Łodzi. Wówczas to Berger występował w obronie swoich szefów, którzy 1 maja 1997 r., w trakcie wizyty w Łodzi ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Leszka Millera, wydali rozkaz zatrzymania protestującej prawicowej młodzieży, a potem - na placu Wolności w Łodzi - policjanci nie zatrzymali lewicowych aktywistów, którzy pobili dziennikarzy.
Berger był trzykrotnie wybierany na radnego z list SLD. Kilkanaście lat temu zapisał się do SLD. Odszedł z partii w 2016 r. Berger był doradcą wieloletniego barona SLD, a obecnie "jedynki" na sejmowej liście KO w Łodzi, posła Dariusza Jońskiego, na którego konferencjach prasowych jest do dziś często widywany. Podczas wtorkowego spotkania kobiet z Tuskiem, Berger wspominał swoją służbę w policji. "Czy rządziła prawica, czy lewica, zawsze staliśmy na straży prawa" - zapewnił. "To, co dzieje się dzisiaj, kiedy komendant główny strzela z granatnika, a jego podwładni wciągają do radiowozu bezbronne kobiety, to czas, kiedy trzeba powiedzieć, że to się już kończy. Od teraz przyrzekamy wam, że policja znowu będzie bronić słabszych" - powiedział emerytowany podinsp. Berger podczas spotkania łódzkich kobiet z Donaldem Tuskiem.