Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Dominikańska Wigilia Paschalna. Łysiak: "Oby te trudne Święta były ostatnie takie dla nas wszystkich"

-  Wielka Noc – ta noc z Soboty na Niedzielę – to zanurzenie. Zanurzenie w istotę wiary, Kościoła, siebie. To pozwolenie, by porwał cię nurt uzdrawiającej rzeki. Triduum pozwala zerwać więzy troczące do codzienności, na trochę zapomnieć o kłótniach, wojnach politycznych i publicystycznych, marszach, błyskawicach, wyzwiskach, wrzaskach, obelgach, szyderstwach i nienawiści - pisze w felietonie dla portalu Niezalezna.pl Tomasz Łysiak.

pixabay

Pierwszym, co zawsze do głębi przeżywam w Wigilię Paschalną – na którą od lat chodzimy do warszawskich Dominikanów na Freta – jest oczekiwanie i cisza. Oczekiwanie: gdyż w czasie przedcovidowym, ściągały do kościoła na Starym Mieście takie tłumy, że aby mieć miejsce siedzące trzeba było być dużo wcześniej: co najmniej godzinę. Albo i więcej. Ale to był też dobry czas – spędzony na refleksji, modlitwie, myśleniu o Krzyżu. Potem w świątyni gasły światła. Na zewnątrz rozpalany był ogień. A w środku, w ciemnościach – czekał tłum wiernych, stłoczony jak pasażerowie wielkiego statku, gdzieś pod pokładem, oczekujący na to, co się stanie, wypatrujący światła. Wreszcie pojawiało się to szczególne Światło w progu, jak cudowny symbol, i zaczynało się podawanie sobie ognia, od świecy do świecy, aż blask rozlewał się po całym kościele i rzucał refleksy na wszystkie twarze.

A potem te wspaniałe czytania ze Starego Testamentu – jedno za drugim, od dzieła stworzenia, aż do zapowiedzi Tego, który zmieni Prawo, Porządek, przyniesie Zbawienie.

Wśród obrządków – chrzest katechumenów. I jeden z ojców, który zawsze idzie środkiem z wielkim kropidłem zrobionym z zielonych gałęzi, a krople wody lecą na wyciągnięte w tłumie dłonie, w górę, a na twarzach uśmiechy, takie uśmiechy… Taka radość w oczach… Z piersi wyrywa się radosna pieśń, kościół aż huczy: „Oto są baranki młode. Oto ci, co zaśpiewali Alleluja!”… I jest jeszcze coś – poza modlitwami, fragmentami liturgii, psalmami, piękną oprawą, muzyką… Ludzie. Wielu z nich spotykamy tylko na Wigilii Paschalnej. Jak mojego byłego profesora ze studiów, który zawsze ustawia krzesełko blisko naszej ławki: widujemy się co roku tylko na tej mszy. Przychodzą nasi przyjaciele, rodzina, znajomi z którymi kiedyś, wraz z naszymi synami, byliśmy w duszpasterstwie rodzin. To razem z nimi wychodzimy z kościoła w procesji. Potem wracamy do świątyni. Wreszcie kapłan ogłasza: Chrystus zmartwychwstał! Co za radość! Jakie brawa w kościele! Jaka siła z tego płynie! I jak głębokie pokłady nowych energii, by trwać, by iść, by nie poddawać się temu, co świeckie, słabe, wtórne, kłamliwe, puste, by przylegać do tego, co Prawdziwe, wieczne, Piękne, Dobre, co od Boga!

Niestety, pandemia w tym roku uniemożliwiła Dominikanom przeprowadzenie Triduum w normalnym trybie, całość tej jednej, podzielonej na trzy części, liturgii odbywa się online. Oby to był ostatni raz. Oby te trudne Święta były ostatnie takie dla nas wszystkich. Dobrej więc przyszłości, zdrowych i pogodnych Świąt życzę wszystkim Państwu, mając nadzieję, że Światło Chrystusa rozproszy mrok.

 



Źródło: Niezalezna.pl

#Wielkanoc #Wielka Sobota #Wigilia Paschalna

albicla.com@ Tomasz Łysiak