- Konfliktu nie było. Była różnica zdań, która jest normalna w przypadku koalicji. Najważniejsze jest to, ze udało się porozumieć w ramach obozu politycznego, który od 2014 roku wygrywa wszystkie wybory. Zarówno PiS, jak i Porozumienie są z tego kompromisu zadowolone, czyli udało się osiągnąć to, o czym od samego początku mówiliśmy - mówi Niezalezna.pl wicerzecznik Porozumienia, radny warszawskiej dzielnicy Bielany, Jan Strzeżek.
Wczoraj wieczorem Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin wydali wspólne oświadczenie, które kończy spór między PiS a Porozumieniem w sprawie formy i daty wyborów prezydenckich.
Po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie. Wybory odbędą się w trybie korespondencyjnym. Porozumienie poprze ustawę o głosowaniu korespondencyjnym i jednocześnie przedstawi, w uzgodnieniu z PiS, propozycje jej nowelizacji
- zakłada porozumienie.
Jan Strzeżek pytany przez Niezalezna.pl, dlaczego Porozumienie twardo stało na stanowisku, że wybory nie mogą się odbyć 10 maja wyjaśnił, że "sprawa jest prosta".
Trwa epidemia, więc są zupełnie inne priorytety: najpierw gospodarka, walka o zdrowie ludzi, a dopiero później wybory. Proponowaliśmy termin za 2 lata, to się nie udało, ale cały czas staliśmy na stanowisku, że wybory w maju nie mogą się odbyć
- powiedział.
Wicerzecznik Porozumienia pytany, czy konflikt w Zjednoczonej Prawicy jest już zażegnany, odpowiedział, że "konfliktu nie było".
Była różnica zdań, która jest normalna w przypadku koalicji. Najważniejsze jest to, ze udało się porozumieć w ramach obozu politycznego, który od 2014 roku wygrywa wszystkie wybory. Zarówno strona PiS, jak i Porozumienie są z tego kompromisu zadowolone, czyli udało się osiągnąć to, o czym od samego początku mówiliśmy
- wyjaśnił.
Dopytywany, czy w obozie Zjednoczonej Prawicy krąży jakaś przybliżona data wyborów, Jan Strzeżek odpowiedział, że "musimy poczekać na decyzję SN, której nikt nie zna".