Henryk Wujec, były minister kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego, podczas debaty organizowanej przez fundację Aleksandra Kwaśniewskiego, a dotyczącej Okrągłego Stołu, wychwalał rolę w przemianach 1989 r. działaczy komunistycznych Stanisława Cioska i Janusza Reykowskiego. Z kolei Kwaśniewskiego określił mianem "demokraty", a jednocześnie skarżył się na propagowanie przez prawicę „czarnej legendy” umowy z 1989 r. między rządem i opozycją.
Informowaliśmy już, że Stanisław Ciosek - były ambasador w Rosji - przyznał podczas debaty w fundacji Kwaśniewskiego, że w Moskwie bardzo uważnie obserwowano obrady "okrągłego stołu". I KGB na bieżąco monitorowało wydarzenia
"Myśmy się nie kryli przed towarzyszami radzieckimi. Odwrotnie, ja byłem zainteresowany, żeby oni wiedzieli jak najwięcej, by byli poinformowani jak najlepiej"
- mówił.
Z kolei uczestnik obrad Okrągłego Stołu z ramienia Solidarności Henryk Wujec chwalił (podczas tej samej debaty) zachowanie postkomunistów podczas przemian ustrojowych. Rozpoczynając mowę w sali Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka w Warszawie z entuzjazmem zareagował na obecność twarzy dawnego reżimu komunistycznego, byłych członków Biura Politycznego KC PZPR.
"Cieszę się, że na tej sali są z nami, i to siedząc w pierwszym rzędzie, prof. Janusz Reykowski i ambasador Stanisław Ciosek, bo to oni odegrali bardzo wielką rolę przy Okrągłym stole"
- zachwalał Henryk Wujec.
Wujec zdradził nam, kogo uważa za demokratę i do kogo to określenie dobrze pasuje. Stwierdził że to... Aleksander Kwaśniewski.
Wypowiedzi sekretarza Biura Organizacyjnego ds. Okrągłego stołu przy Lechu Wałęsie współgrały ze stwierdzeniami wypowiedzianymi w rozmowie z nami przez innego uczestnika tych wydarzeń z ramienia komunistycznej władzy Janusza Reykowskiego. Ten w nawiązaniu do słów Wujca o „Kwaśniewskim – demokracie” stwierdził, że ludzie dawnego reżimu okazali się... większymi demokratami niż antykomuniści.
"Ci którzy budowali PRL, okazali się w III RP lepszymi demokratami niż obecna prawica. W 1993 r. kiedy SLD doszło do władzy, wyrażano wielki lęk, że to oznacza powrót do komunizmu, tymczasem rządy lewicowe przestrzegały ściśle norm państwa demokratycznego"
- stwierdził Reykowski.