Donald Tusk nie ma dobrych wiadomości dla Szymona Hołowni i jego zwolenników. Ci, którzy uznali, że celebryta będzie "drugim Zełenskim", muszą zmierzyć się z opinią byłego premiera. A ta jest krytyczna dla byłej gwiazdy TVN. - Ktokolwiek myśli sobie, że Hołownia będzie polskim Zełenskim - albo nie daj Bóg, że Szymon Hołownia tak kalkuluje, to oczywiście to się nie powiedzie - powiedział Tusk.
Były premier w rozmowie z Wp.pl mówił m.in. o nadchodzących wyborach prezydenckich. W kontekście wyborów Tusk ocenił, że Platforma Obywatelska przeżywa obecnie pewien kryzys zaufania.
- Uważam Małgorzatę Kidawę-Błońską za kandydata kompletnego, dobrego. Ona ma właściwie same zalety, ale startuje w najtrudniejszym z możliwych momentów dla swojej formacji politycznej, więc tej emocji jeszcze nie ma takiej, że ludzie będą szli za nią w ogień
- podkreślił.
Jego zdaniem jednak - jeżeli nie dojdzie do "niespodziewanych zdarzeń" - do drugiej tury powinien przejść prezydent Andrzej Duda i Małgorzata Kidawa-Błońska.
Tusk zaznaczył przy tym, że docenia potencjał innych kandydatów. Według niego poważnymi konkurentami dla kandydatki PO są publicysta Szymon Hołownia i lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. W jego ocenie także kandydat Konfederacji może uzyskać większy wynik, niż można się spodziewać.
Komentując kandydaturę Szymona Hołowni, Tusk odniósł się do opinii niektórych komentatorów szukających analogii między publicystą a obecnym prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim - wcześniej satyrykiem i aktorem. Jak zaznaczył, za Zełenskim w kampanii stały gigantyczne pieniądze i dwuletnie przygotowania.
- Ktokolwiek myśli sobie, że Hołownia będzie polskim Zełenskim - albo nie daj Bóg, że Szymon Hołownia tak kalkuluje - to oczywiście to się nie powiedzie
- ocenił.