Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Burmistrz Szczyrku: "takiej tragedii nie pamiętam". Akcja ratownicza potrwa wiele godzin

Takiej tragedii nie pamiętam. To prawie moi sąsiedzi. Wierzę głęboko, że wszystko dobrze się skończy. Trzeba czekać z nadzieją – powiedział późnym wieczorem burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy, który jest na miejscu wybuchu. Świadkowie mówią, że huk był ogromny. „Mieszkam może kilometr stąd. Usłyszałam taki huk, że nie wiedziałam co się dzieje. Nagle słyszę, że jadą strażacy na sygnale, jedni za drugimi. Znam ludzi, którzy tam mieszkają. To ludzie w średnim wieku z dziećmi" – powiedziała mieszkanka Szczyrku.

Wybuch w domu w Szczyrku
Wybuch w domu w Szczyrku
instagram.com/jamromirek/printscreen

"Głęboko wierzę, że mimo tego dramatu finał będzie pozytywny" – powiedział łamiącym się głosem samorządowiec, wyrażając nadzieję, że nikt w wybuchu nie zginął.

Burmistrz dodał, że w miejscu tragedii były prowadzone prace przy zasilaniu energetycznym. Linia przebiega wzdłuż gazociągu.

Samorządowiec powiedział, że trwa odgruzowywanie. Na miejscu ratownikom dają się we znaki kłęby dymu.

"Ze swojej strony zabezpieczamy, żeby służby miały ciepły posiłek i napoje. Jest przygotowany ciężki sprzęt, który wjedzie, gdy tylko będzie taka możliwość. Jest koparka, samochody ciężarowe. Akcja potrwa przynajmniej do rana. Dziękuję wszystkim w Szczyrku, którzy się zaangażowali. Widać ogromną solidarność w tej tragedii"

– powiedział burmistrz Antoni Byrdy.

Samorządowiec powiedział, że część kurortu jest teraz odcięta od dostaw gazu. "Rozmawiałem z dyrektorem ze spółki gazowniczej. Powiedział, że jutro po południu zostaną przywrócone" – dodał.

Do wybuchu doszło około godz. 18:30.

"Prawdopodobnym powodem wybuchu gazu w Szczyrku było przewiercenie gazociągu; nasze stacje zanotowały bardzo duże momentalne uchodzenie gazu, a tak się dzieje, kiedy w gazociągu powstaje dziura"

- powiedział rzecznik Polskiej Spółki Gazownictwa Artur Michniewicz.

Świadkowie mówią, że huk był tak duży, że można go było usłyszeć wiele kilometrów od miejsca zdarzenia.

„Mieszkam może kilometr stąd. Usłyszałam taki huk, że nie wiedziałam co się dzieje. Nagle słyszę, że jadą strażacy na sygnale, jedni za drugimi. Znam ludzi, którzy tam mieszkają. To ludzie w średnim wieku z dziećmi"

– powiedziała mieszkanka Szczyrku.

"Weryfikujemy wciąż informacje o liczbie osób. W tej chwili szukamy ośmiu"

– powiedział szef śląskich strażaków nadbryg. Jacek Kleszczewski.

Na miejscu jest prawie stu strażaków, zarówno zawodowych, jak i ochotników. Nieprzejezdna jest droga wojewódzka 942, która przebiega przez Szczyrk.Przybył również wojewoda śląski Jarosław Wieczorek.

Przy użyciu specjalistycznego sprzętu, a także pracy rąk strażaków dążymy do tego, aby jak najszybciej dotrzeć do osób poszkodowanych w wybuchu gazu w domu jednorodzinnym w Szczyrku

- powiedział.

"Trzy-kondygnacyjny budynek w zasadzie doszczętnie jest zniszczony. Tam cały czas jeszcze jest ogień, bardzo zadymione pomieszczenia"

- powiedział.

Jak dodał, na miejscu pracuje 100 strażaków, którzy "walczą z każdą minutą o życie ewentualnych mieszkańców tej kamienicy".

"Można powiedzieć na tę chwilę, że prawdopodobnie w mieszkaniu znajdowało się osiem osób. Mamy nadzieję, że te osoby albo znajdą się żywe poza kamienicą, albo zostaną uratowane przez strażaków"

- powiedział.

Wojewoda przekazał, że operacyjnie "jest to bardzo trudne przedsięwzięcie właśnie z uwagi na zadymienie i na znajdujące się ewentualne osoby w kamienicy".


Wszystkie możliwe siły są zaangażowane w ratowanie ludzkiego życia i zdrowia po wybuchu gazu w Szczyrku. Jestem w stałym kontakcie z Wojewodą Wieczorkiem, który jest obecny na miejscu. Moje myśli są z bliskimi poszkodowanych, wszystkim zostanie udzielona niezbędna pomoc

- napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.

 

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl,

redakcja