Nie mógł, ale odwołał
W kwietniu minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar "odwołał" dwóch sędziów z pełnionych funkcji: najpierw Przemysława W. Radzika – zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych, a później Piotra Schaba – Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.
Problem w tym, że odwołania te zostały dokonane bez podstawy prawnej, co – zdaniem niezależnych od władzy prawników - naruszało zasady niezależności i niezawisłości sądownictwa oraz działało na szkodę interesu publicznego i prywatnego.
Co ciekawe, nawet w swoich komunikatach Bodnar przyznaje, że nie miał takich kompetencji.
Ministerstwo Sprawiedliwości podważa obecne rozumienie kadencyjności Rzecznika Dyscyplinarnego i jego zastępców, ponieważ przepisy ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych nie przewidują żadnej możliwości wcześniejszego zakończenia ich kadencji, nawet w przypadku poważnych zarzutów, przestępstwa czy utraty nieskazitelności charakteru. W ocenie Ministerstwa mamy do czynienia z luką prawną, która narusza zasady państwa prawa i konstytucyjne standardy. Dlatego przepis art. 112 ustawy o ustroju sądów powszechnych powinien być interpretowany w ten sposób, że Minister Sprawiedliwości – jako organ powołujący – ma również kompetencję do odwołania tych osób, gdy zachodzi ku temu ważna przyczyna
– popłynął Bodnar w komunikacie.
Jak ustalił portal Niezalezna.pl, Radzik i Schab złożyli zawiadomienie do Prokuratury Krajowej o możliwości popełnienia przez Bodnara przestępstwa z art. 231 § 1 Kodeksu karnego, dotyczącego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.
Radzik: Bodnar za to odpowie
W tej samej sprawie były już dwa zawiadomienia do prokuratury. Pierwsze złożyli posłowie Zbigniew Ziobro i Marcin Warchoł. Drugie pod koniec kwietnia sędzia Radzik, jako osoba fizyczna. I jest kolejne. Tym razem zawiadomienie (obszerne, kilkanaście stron uzasadnienia opisującego stan prawny) sędziowie Schab i Radzik złożyli jako rzecznicy dyscyplinarni.
W żadnej z tych spraw nie ma decyzji procesowej. Ani o odmowie, ani o wszczęciu śledztwa
– poinformował nas Przemysław Radzik.
Zawiadomienie Ziobry i Warchoła analizuje prokurator Alicja Szelągowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie - ta sama, która odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie odmowy wypłaty subwencji PiS-owi.
Po tym, co władza polityczna uczyniła z prokuratury, czyniąc ją instytucją służebną wobec rządzących, po zachowaniu prokuratury i decyzjach w naszych sprawach (np. najścia na KRS i rozbicia nam szaf łomami, gdy odmówiono wszczęcia śledztwa), w zasadzie w każdej sprawie jest decyzja o odmowie wszczęcia, nie mam nadziei, że prokuratura cokolwiek zrobi. Mimo, że wszystkie te zawiadomienia, moje, Ziobry i nasze, w sposób oczywisty wskazują na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa
– powiedział portalowi Niezależna.pl sędzia Radzik.
"Wcześniej, czy później minister Bodnar będzie za to przestępstwo pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Może minąć rok, dwa, pięć dziesięć. Ale to się długo przedawnia" - dodał.
W dokumentach nie podano podstawy
W najnowszym zawiadomieniu podkreślono, że "odwołani" sędziowie zostali powołani na czteroletnią kadencję przez ówczesnego ministra Zbigniewa Ziobro w czerwcu 2022 roku. Z kolei Bodnar powołał się na art. 112 § 3 ustawy o ustroju sądów powszechnych, a konkretnie na jego interpretację „a contrario”, by odwołać obu sędziów przed upływem kadencji.
Odwołania nie zostały formalnie uzasadnione w dokumentach urzędowych, a jedynie motywy ich podjęcia przedstawiono na rządowej stronie internetowej. W przypadku Piotra Schaba wskazano na prowadzone wobec niego postępowania dyscyplinarne oraz zarzuty dotyczące m.in. "działań wobec sędziego Waldemara Żurka", czy "bezprawnego posługiwania się tytułem prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie".
W przypadku Przemysława W. Radzika odwołanie uzasadniono m.in. prowadzeniem wobec niego postępowań dyscyplinarnych za odmowę orzekania w przydzielonych sprawach, czy "zniesławiający wpis na portalu społecznościowym".
Należy też nadmienić, że wszystkie postępowania o charakterze dyscyplinarnym i karnym zostały wszczęte w sprawach dotyczących działań wymienionych po powołaniu na Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara, co może sugerować, że mają one charakter wyłącznie polityczny. Jak już wskazano wyżej, żaden niezależny sąd nie wypowiedział się jak dotąd, nawet nieprawomocnie, na temat zarzutów czynionych Piotrowi Schabowi i Przemysławowi W. Radzikowi przez Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara i inne organy przez niego kierowane czy nadzorowane
– podkreślają w zawiadomieniu sędziowie.
Kontekst polityczny i prawny
Zwracają również uwagę, że brak jest jasnych przepisów regulujących możliwość odwołania rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców przed upływem kadencji. W obecnym stanie prawnym minister nie podsiada takich kompetencji.
Absolutnym nieporozumieniem jest argument Bodnara o "rażącym naruszeniu prawa lub utraty nieskazitelności charakteru"?
Należy wskazać, że ani Piotr Schab ani Przemysław W. Radzik nie zostali skazani nawet nieprawomocnym orzeczeniem sądu dyscyplinarnego, nie usłyszeli zarzutów karnych i nie ulegli prawomocnie nawet w jakiejkolwiek sprawie cywilnej związanej z ich działalnością orzeczniczą czy pełnionymi funkcjami. Wymienione zdarzenia faktyczne są więc jedynie podejrzeniami, a daty wszczęcia postępowań z nimi związanych mogą sugerować, że mają one charakter polityczny
– podsumowują sędziowie.
Dodają, że znamienny jest argument Bodnara, związany z udzieleniem przez nich poparcia kandydatom do KRS. "Nie wydaje się być czymś ogólnie przyjętym w demokratycznym państwie prawnym, aby sędziowie, co do których nie zapadły żadne orzeczenia karne czy dyscyplinarne, byli usuwani z funkcji tylko dlatego, że zaaprobowali kandydatury innych sędziów do konstytucyjnego organu państwa" - piszą Radzi i Schab.