Okna biura poselskiego Kornelii Wróblewskiej z Nowoczesnej zostały wysmarowane kałem. Polityk była krytykowana przez zwolenników „totalnej opozycji” za to, że nie wzięła udziału w głosowaniu nad obywatelskim projektem komitetu „Ratujmy Kobiety 2017”, zakładający liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji.
Wówczas nie głosowało również dziewięciu innych posłów Nowoczesnej: Adam Cyrański, Barbara Dolniak, Paweł Kobyliński, Jerzy Meysztowicz, Mirosław Pampuch, Marek Ruciński, Marek Sowa, Elżbieta Stępień i Krzysztof Truskolaski.
Wróblewska tłumaczyła, że nie zgadza się z dwoma zapisami projektu.
Pierwszym jest aborcja na żądanie do 12 tygodnia ciąży, czyli aborcja trzymiesięcznego dziecka. Bo dla mnie to jest już dziecko. Drugi zapis, z którym się nie zgadzam, dotyczy tego, że 15-latki mogą dokonywać aborcji bez wiedzy opiekuna prawnego
– mówiła.
Niegłosujący zostali ukarani przez klub Nowoczesnej naganą i karą finansową w wysokości 1000 zł. Karze nie podlega jedynie wicemarszałek Sejmu, Barbara Dolniak, która nie uczestniczyła w całym posiedzeniu Sejmu.
Jak poinformował portal roztocze.net, do zdarzenia w biurze Wróblewskiej doszło najprawdopodobniej w piątek w nocy.
„Możliwe, że w ten sposób ktoś chciał pokazać, jak bardzo polityk zawiodła, nie przychodząc na głosowanie dotyczące aborcji”
- sugeruje portal wp.pl.