Niemal na każdym spotkaniu z Polakami szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk apeluje o motywację do działań, aby "PiS nie zabrał tych wyborów". Nie inaczej było 24 kwietnia w Tarnobrzegu, gdzie mówił już wprost o fałszowaniu.
„Nie skapitulujemy. I im was jest więcej na tych spotkaniach, im was będzie więcej 4 czerwca, im nas będzie więcej w dniu wyborów, przy urnach wyborczych, tym trudniej Cieszyńskim, Morawieckim, Kaczyńskim będzie sfałszować czy ukraść wybory demokratyczne w Polsce”.
– powiedział wówczas szef PO, odnosząc się wtedy do przyszłego czerwcowego marszu, który zorganizował w Warszawie.
Jednak nie tylko Donald Tusk rzuca takie sugestie w przestrzeń publiczną. Podobnym brakiem odpowiedzialności wykazały się także inne ikony "demokratycznej opozycji", w tym Leszek Miller i Lech Wałęsa oraz sprzyjające im media. Pełnomocnik Rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej zwraca uwagę, że takie wypowiedzi niosą ze sobą realne niebezpieczeństwo.
"Działania takie mogą skutkować osłabieniem wiarygodności państwa polskiego, w szczególności zaś instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wyborów. Skutkiem takich wypowiedzi będzie stworzenie tła informacyjnego, które po wyborach może zostać wykorzystane do szerzenia chaosu oraz destabilizowania państwa, a nawet kwestionowania wyników wyborów. Buduje to również podatność na wpływy obcych państw"
– przekazał Stanisław Żaryn.
Jego zdaniem powielane przez przedstawicieli opozycji absurdalne podejrzenia "należy oceniać jako ryzyko dla bezpieczeństwa procesu wyborczego". "Szerzenie podobnych insynuacji to osłabianie państwa" - zaznaczył.
Coraz częściej w mediach pojawiają się wypowiedzi zawierające insynuacje, które mogą rzutować na wiarygodność nadchodzących wyborów.
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) June 12, 2023
Niektórzy politycy wskazują, że wybory będą „sfałszowane”.
Podobne podejrzenia kolportowane są przynajmniej od początku roku 2023. pic.twitter.com/NkihE4FaZH