PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Dziś boleją nad oblaniem farbą rosyjskiego ambasadora… A gdy w Moskwie atakowano polskich dyplomatów?

Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie został oblany czerwoną farbą przez Ukrainkę. Wśród części komentatorów podniosły się głosy, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Mało kto pamięta, że jakiś czas temu, gdy stosunki między Polską a Rosją nie były tak napięte, w Rosji zaatakowano trzech Polaków - w tym pracowników korpusu dyplomatycznego polskiej ambasady w Moskwie. Przypominamy okoliczności tego zdarzenia.

fot. Maciej Luczniewski/Gazeta Polska

W 2005 roku media informowały o niepokojącym incydencie, do którego doszło w Moskwie. Na przestrzeni zaledwie kilku dni doszło tam do pobicia trzech polskich obywateli oraz obywatela Rosji, który pracował jako kierowca polskiej ambasady.

Do ataków doszło w krótkich odstępach czasu w dniach 6-11 sierpnia 2005 roku. Okoliczności wskazywały, że za pobiciami mogli stać ci sami ludzie. Resort spraw wewnętrznych Rosji zdecydował nawet o połączeniu wszystkich śledztw w sprawie pobicia Polaków w jedną sprawę.

Atak na polskich dyplomatów

W Moskwie napadnięto i pobito trzech Polaków: pracownika technicznego ambasady Andrzeja Uriadkę, drugiego sekretarza Marka Reszutę oraz na dziennikarza „Rzeczpospolitej” . Jak relacjonowało wówczas „Echo Moskwy”, pobity został też kierowca polskiej ambasady - obywatel Rosji.

Po tym niepokojącym incydencie nie było jednak słychać głosów oburzenia podobnych do tych, które podniosły się w obronie oblanego czerwoną farbą Siergieja Andriejewa.

Rosja testuje naszą reakcję

Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew wraz z delegacją przybył w południe pod Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Chciał tam złożyć kwiaty, ponieważ 9 maja Rosja obchodzi dzień zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Demonstranci z ukraińskimi i polskimi flagami uniemożliwili Andriejewowi przejście pod miejsce upamiętnienia radzieckich żołnierzy, wznosili antyrosyjskie hasła i oblali Andriejewa czerwoną substancją. 

Mamy do czynienia z przedstawicielem państwa, które morduje, gwałci i on, jak gdyby nigdy nic, przychodzi składać kwiaty, co ma być prowokacją wobec Polaków. Rosja w ten sposób testuje, czy pojawi się sprzeciw

- mówił w programie „Minęła20” Piotr Lisiewicz, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”.

 



Źródło: niezalezna.pl

Piotr Łukawski