Asystent Lecha Wałęsy Mirosław Szczerba tak mocno zaangażował się w wyłapywanie internetowych hejterów, że o hejt oskarżył radnego PiS z Gliwic. Oskarżenia zostały powielone przez wielu internautów, a nawet znanych dziennikarzy. Sęk w tym, że jego teoria okazała się fałszywa, a radny kieruje sprawę do organów ścigania.
Asystent Lecha Wałęsy od wielu miesięcy żmudnie wyłapuje "hejterów" na Twitterze. W przeszłości zapowiadał, że będzie banował wszystkich, którzy używają słów "OTUA" lub "Bolek".
Tym razem Szczerba wziął się za użytkownika "smok05" na Twitterze. Detektywistyczny zmysł asystenta Wałęsy doprowadził go na trop radnego Prawa i Sprawiedliwości z Gliwic, który miałby się ukrywać pod tym nickiem. Na jakiej podstawie oskarżony został radny Tomasz Tylutko? To już "tajemnica śledztwa".
Panie Tomaszu @smok05 ,wszyscy mnie znaja tu od 7 prawie lat,zawsze byłem i jestem elegancki na Twitterze wiec dam panu czas do namysłu i na przeprosiny p. Prezydenta @PresidentWalesa do końca Swiat Wielkanocnych.
— Mirosław Szczerba (@mirek_szczerba) 2 kwietnia 2019
Nawiasem mówiąc sam pan sie „wkopał” i ułatwił „namierzenie”. pic.twitter.com/xlfs8iUphQ
Panie Tomaszu @smok05.
— Mirosław Szczerba (@mirek_szczerba) 2 kwietnia 2019
Jeśli nie przeprosi pan na TT ,p. Prezydenta @PresidentWalesa to prawnicy wystąpią na piśmie do @PolskaPolicja
o potwierdzenie pańskich tweetow z zgodnością panskiego IP komputera.
Żeby wszystko było zgodnie z prawem.
Czekam do końca Świąt Wielkanocnych.
Tomasz Tylutko, gliwicki radny Prawa i Sprawiedliwości, mógł być zaskoczony, bo nieoczekiwanie stał się osobą niezwykle rozpoznawalną. Jednocześnie wylewała się na niego fala hejtu. Za sprawą Mirosława Szczerby, a także wielu dziennikarzy powielających nieprawdziwe informacje, dochodziło do internetowego linczu na Tylutce. Ostatecznie on sam zabrał głos i rozwiał wszelkie wątpliwości.
"Nie korzystam z Twittera. Nie zakładałem konta o nazwie smok05 i wpisy nie są mojego autorstwa. Prawdopodobnie poczynię kroki prawne i skieruję na policję"
– powiedział radny w rozmowie z portalem tvp.info.
Co na to Szczerba? Początkowo bagatelizował swoje spektakularne pudło w zakresie działań detektywistycznych. I grzmiał: "przekażcie mu, że czekam na przeprosiny".
Żadna nagonka ani atak trollów mnie nie wzruszy.
— Mirosław Szczerba (@mirek_szczerba) 2 kwietnia 2019
Przekazcie p. @smok05 ze czekam na jego przeprosiny,p. Prezydenta @PresidentWalesa do Świąt Wielkanocnych.
A pozniej wszystkie jego hejterskie tweety przekazuje prawnikom celem ustalenia IP komputera z którego zostały wysłane.
Co ciekawe, wpis Mirosława Szczerby powielił nawet Mikołaj Wójcik, szef działu politycznego gazety "Fakt". Zreflektował się on dopiero wtedy, gdy okazało się, że asystent Wałęsy puścił obrzydliwego fake-newsa, oskarżającego niewinnego człowieka. "Poniosło mnie" - napisał Wójcik po fakcie.
Szkoda, że taki twitt powstaje już po ujawnieniu "sprawdzonego" wizerunku radnego z Gliwic, który jak się okazuje nie ma nic wspólnego z Twitterem. Mnie też Mirek przekonał i poniosło mnie w nadziei, że w końcu ktoś naprawdę odkrył kim jest ta zakała polskiego Twittera https://t.co/EqnN43BVHT
— Mikolaj Wojcik (@MikolajWojcik) 2 kwietnia 2019
Ostatecznie jednak Mirosław Szczerba zdecydował się przeprosić Tomasza Tylutkę. Słowo "przepraszam" napisał nawet z wielkich liter, tak jak wielka była jego wpadka. Zapowiedział jednocześnie ściganie prawdziwego posiadacza konta o nazwie "smok05".
Jezeli w czymkolwiek obraziłem pana Tomasza z Gliwic to chciałbym wyrazić ubolewanie z powstałej sytuacji i PRZEPRASZAM
— Mirosław Szczerba (@mirek_szczerba) 2 kwietnia 2019
Natomiast tweety hejtera @smok05 naruszające dobra osobiste p.Prezydenta @PresidentWalesa po Świętach Wielkanocnych zostaną wysłane celem ustalenia IP komputera pic.twitter.com/3k47bslezu
Ta sytuacja pokazała, jak przewrotne bywa życie. Wystarczy chwila, by z internetowego łowcy hejterów stać się autorem absurdalnego i fałszywego oskarżenia. Inni internauci mogą tylko wyciągnąć z tego wnioski.