„Rusek z Niemcem tu przysyłał wrogie nam ideologie, od nich ludziom głowa zgniła, teraz widzę analogię” – śpiewa o postawie Polaków, którzy zagłosowali na koalicję 13 grudnia. W programie posłuchać można będzie dedykowanej Lechowi Wałęsie „Piosenki o Olku Szlajaku” i słynnej „Michnikowszczyzny”, tak opisującej III RP: „Żur - docentem, szlachcic - mętem, nieuk - wodzem, szeryf - zerem, bandzior - miasta prezydentem, świński ubek - bohaterem. Kapuś - księdzem, mędrzec – świrem, to dziejowa twa spuścizna. Tyle lat już pod twym kirem zwodzi nas Michnikowszczyzna”. Kalinowski wyśmiewa też konformizm środowisk artystycznych, m. in. w utworze „A ja p…lę Kraków”.
W jednej z najnowszych piosenek kpi z tych, co usiłują go zastraszyć: „Wciąż mnie straszą na Facebooku, z ABW tych kilku tłuków lub z policji jakiś Wania. Jakieś słupy, ochroniarze, ci co chronią wciąż przestępców, wraz z policją dygnitarze, jak z gestapo kilku Niemców…”. Wierzy, że „przeżyliśmy Niemca Ruska, przeżyjemy również Tuska”.
Dlaczego nie śpiewa tylko o ukochanym Beskidzie Niskim czy historii, a także o rzeczach, które uniemożliwiają karierę w muzycznym establishmencie, w którym po sukcesach na kilku muzycznych festiwalach wróżono mu karierę? - Kiedy była Nocna Zmiana, ja zdawałem maturę. I została ta postkomuna śmierdząca. Gdyby powstała normalna Polska, też pisałbym piosenki, ale pewnie jakieś rockowe i był drugim Lemmy’m może – żartuje w „Wywiadzie z chuliganem” Bartosz Kalinowski w koszulce zespołu Motörhead. Ale postkomunizm sprawił, że uznał iż powinien pisać „piosenki z tekstem”. – Dla mnie wychodzić i śpiewać piosenki, gdzie są ważne tylko instrumenty, muzyka, jest bez sensu, bo treść się liczy. Oni teraz nowemu pokoleniu, moim dzieciom, czy tym co teraz zdają maturę, mogą także popsuć życie.