Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Arabski dostał pytanie o „sędziego na telefon”. Wspomniano o pewnej rozmowie

- Pamiętam, że rozmawiałem z ówczesnym prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszardem Milewskim. Kontaktował się ze mną ws. mojego rzekomego asystenta - mówił były szef KPRM Tomasz Arabski przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Pamiętam przedmiot rozmowy, bo "byłem zszokowany" - dodał.

Poseł Jarosław Krajewski (PiS) pytał Arabskiego, kiedy poznał byłego prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku sędziego Ryszarda Milewskiego.

Reklama

- Nie pamiętam (...), kojarzę go, ale znam go słabo

 - odpowiedział Arabski.

Krajewski przypomniał, że Milewski zeznał, że zna Arabskiego "z młodego wieku (...) z Ruchu Młodej Polski". Arabski dodał, że być może wtedy go poznał, ale sobie tego nie przypomina. Powiedział, że nie miał z nim żadnych relacji.

- Kojarzyłem go jako sędziego, byłem dziennikarzem, chyba raz i drugi miałem okazję go widzieć na sali sądowej, jak relacjonowałem jakiś procesy. W ten sposób go znałem, czy kojarzyłem. Nie przypominam sobie, abyśmy w jakikolwiek sposób się bliżej poznali

- powiedział.

Dodał, że nie przypomina sobie też, aby wymieniał się z sędzią numerami telefonów.

We wrześniu 2012 roku "Gazeta Polska Codziennie" upubliczniła nagranie rozmowy rzekomego asystenta Tomasza Arabskiego z ówczesnym prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. Prezes Ryszard Milewski prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. aresztu dla Marcina P.

Krajewski zauważył, że Milewski zeznał, iż kontaktował się z Arabskim sms-em po telefonie od rzekomego asystenta Arabskiego, po czym szef KPRM oddzwonił do niego w ciągu 5 minut.

- Miałem z nim kontakt

 - przyznał Arabski.

- Pamiętam, że z nim rozmawiałem. Mam wątpliwość, jak to się stało, czy rzeczywiście wysłał sms-a, czy zadzwonił, czy ja oddzwaniałem

 - wyjaśnił. Dodał, że nie sądzi, by miał numer telefonu sędziego Milewskiego.

- Jestem przekonany, że jeśli oddzwaniałem do sędziego Milewskiego, to musiał zostawić informację, która mnie zaniepokoiła w jakiś sposób. Na pewno nie oddzwaniałem - jeśli to był sms - na telefon, z którego sms został wysłany

 - poinformował. Powiedział, że ma "stuprocentowe przekonanie", że oddzwaniał na telefon stacjonarny drogą urzędową" - czyli do sądu.

Dodał, że pamięta przedmiot rozmowy z sędzią, bo "był zszokowany".

- Sędzia Milewski kontaktował się ze mną w sprawie mojego asystenta, który kontaktował się z nim (...). Kiedy opowiedział mi o zdarzeniu, powiedziałem że jest to absolutnie niemożliwe

 - mówił Arabski.

Dodał, że upewnił się jeszcze, czy jego asystent sam z siebie wpadł na taki pomysł, ale ten zaprzeczył.

- Nie mam powodów mu nie wierzyć

- dodał Arabski.

Według niego jest możliwe, że rozmawiał z sędzią Milewskim raz, czy dwa, natomiast nie spotykał go na trybunie dla VIP-ów Lechii Gdańsk, choć mogli być tam razem. 

Reklama