Marsz równości ma przejść z niemieckiego Görlitz przez most graniczny do Zgorzelca.
– to fragment oświadczenia, jakie lider ROG Robert Bąkiewicz zamieścił w mediach społecznościowych.
– Lokalni patrioci wysłali list do władz miasta, wyrażając stanowczy sprzeciw wobec tej haniebnej demonstracji. Nie możemy tolerować bezprawia, deprawacji i prowokacji, które godzą w porządek publiczny i bezpieczeństwo Polaków
– mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Robert Bąkiewicz i zapowiada zorganizowanie pikiety w czasie, gdy marsz będzie przechodził przez graniczny most.
– Nie będzie to duża pikieta – informuje Bąkiewicz i wyjaśnia, że chodzi o to, by nie dać lewicowcom szansy na prowokację wymierzoną w ROG, podobną do tej, która miała miejsce w marcu tego roku.
– Władze RP ewidentnie szukają pretekstu, by zaatakować mnie osobiście i zablokować działalność ROG – mówi Bąkiewicz.
Do zarzutów, jakie prokuratura postawiła mu w sierpniu br. (rzekome znieważenie funkcjonariusza), na ostatnim przesłuchaniu dołożono nowy zarzut.
Tym razem ujawnienie wizerunku funkcjonariusza.
– Mamy do czynienia z sytuacją kuriozalną. Mianowicie w przypadku zarzutu pierwszego nie ma cienia dowodu, a co więcej, jedyne zeznania, na których ten zarzut się opierał, zostały wycofane przez świadka. Tym samym zarzut powinien być wycofany, a środki zapobiegawcze zdjęte. Przypomnę, że jednym z nich jest zakaz zbliżania się Bąkiewicza do granicy, mimo że nie ma zakazu opuszczania kraju. Teraz jest nowy zarzut, ale tu żadnych środków zapobiegawczych prokurator nie zastosował, utrzymał te do zarzutu bez dowodu
– mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" jeden z pełnomocników lidera ROG, mec. Krzysztof Wąsowski.
– Ten drugi zarzut także jest pozbawiony podstaw i najwyraźniej prokuratura dopiero chce znaleźć jakiś ślad w moim telefonie i komputerze. W czasie ostatniego przesłuchania zrobiono mi rewizję, kiedy zapewniałem prokuratora, że nie mam przy sobie telefonu. Wydał nakaz wydania moich urządzeń elektronicznych. Dlatego spodziewam się przeszukania w moim domu. To będzie kolejne przeszukanie, bo rok temu szukano czegoś, by uzasadnić zarzuty dotyczące Marszu Niepodległości. To po prostu taka forma nękania
– mówi Robert Bąkiewicz.
Mec. Krzysztof Wąsowski podkreśla, że bardzo niepokojące i do dziś niewyjaśnione jest, dlaczego zażalenie obrony na zarzuty ma rozpatrywać sąd w Gorzowie Wielkopolskim. – Na pouczeniu wskazano sąd w Słubicach, gdzie powinna toczyć się sprawa. Do teraz nikt nie wyjaśnił, na jakiej podstawie i dlaczego nakazano przeniesienie rozpatrzenia tego zażalenia do sądu w Gorzowie. Czyżby prokuratura chciała grać znaczonymi kartami, szukając bardziej dla siebie przychylnego składu sędziowskiego do tej sprawy? – pyta mec. Wąsowski.
Rozpatrzenie zażalenia na zarzut o znieważenie funkcjonariusza sąd ma rozpatrzyć dopiero 17 listopada, a więc miesiące po postawieniu zarzutu, do którego zastosowano środki zapobiegawcze.