Andrzej Poczobut, polski dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi, przetrzymywany przez ponad rok przez reżim Aleksandra Łukaszenki, został przeniesiony do tzw. "Wołodarki", aresztu śledczego nr 1 w Mińsku. Według niezależnych mediów, oznaczać może to jakieś poruszenie w prowadzonej przeciwko niemu sprawie.
O sprawie pisze Biełsat, powołując się na relację żony Andrzeja Poczobuta, Oksany. Ostatnie miesiące polski dziennikarz przetrzymywany był przez reżim w więzieniu śledczym w Żodzinie, a prowadzona przeciwko niemu sprawa utknęła. Przeniesienie do "Wołodarki", aresztu śledczego nr 1 w Mińsku, gdzie więzieni przez aparat Łukaszenki są inni opozycjoniści oraz dziennikarze, może oznaczać pewne przyspieszenie.
"Należy się spodziewać, że przeniesienie polskiego działacza do Mińska oznacza wznowienie czynności śledczych przeciwko niemu, a może także rychły proces"
- pisze Biełsat.
Andrzej Poczobut jest ostatnim przetrzymywanym w areszcie działaczem Związku Polaków na Białorusi.
23 marca 2021 r. w Grodnie została zatrzymana szefowa ZPB Andżelika Borys, najpierw za organizację imprezy kulturalnej, którą władze uznały za „nielegalną”. Poczobut, działaczki Irena Biernacka i Maria Tiszkowska zostali zatrzymani dwa dni później. Nieco wcześniej w Brześciu do aresztu trafiła Anna Paniszewa, tamtejsza aktywistka mniejszości.
Wszczęto postępowanie karne, a aktywistów oskarżono o rzekomą „rehabilitację nazizmu”, zarzucając im wychwalanie zbrodniarzy wojennych, w tym jednego z „żołnierzy wyklętych”, Romualda Rajsa Burego, odpowiedzialnego za powojenne zbrodnie na białoruskich cywilach. Z artykułu 130. paragraf 3. białoruskiego kodeksu karnego wszystkim groziła kara do 12 lat więzienia.
Po krótkim pobycie w areszcie w Mińsku całą piątkę przeniesiono do aresztu w Żodzinie pod Mińskiem. W maju 2021 r. Biernackiej, Tiszkowskiej i Paniszewej pozwolono wyjechać do Polski, ale bez możliwości powrotu. Władze białoruskie przekonywały, że żadnego przymusu nie było, jednak same działaczki przyznały, że nie pozostawiono im wyboru – wolność mogła być tylko poza granicami Białorusi. Poczobut na takie rozwiązanie się nie zgodził.
Kilka tygodni temu z aresztu wypuszczono Andżelikę Borys, której długotrwały pobyt w ciężkich więziennych warunkach zrujnował zdrowie. Według dostępnych informacji, zmieniono jej „środek zapobiegawczy”. Nie jest to areszt domowy, choć taka informacja pojawiała się w mediach. Jaka dokładnie jest sytuacja prawna Borys, nie wiadomo. Działaczka pozostaje na Białorusi. Nie kontaktuje się z mediami. Polskie MSZ zapewnia, że jest z nią w kontakcie i udziela niezbędnego wsparcia.
Białoruskie środowiska obrońców praw człowieka, władze Polski i społeczność międzynarodowa kategorycznie uznały sprawę karną wobec przedstawicieli polskiej mniejszości za „motywowaną politycznie” i pokazową represję, która wpisuje się w falę ataków na społeczeństwo obywatelskie na Białorusi i wolność słowa. Na Białorusi jest obecnie 1166 osób, uznanych za więźniów politycznych przez organizacje praw człowieka.