Relokacja wojsk USA
Dowództwo armii USA w Europie i Afryce (USAREUR-AF) ogłosiło planową relokację amerykańskiego personelu i sprzętu wojskowego z podrzeszowskiego lotniska w Jasionce do innych miejsc w Polsce. Jak wskazano w komunikacie, decyzja ma na celu m.in. optymalizację wysiłku ponoszonego przez amerykańskie wojsko i "odzwierciedla miesiące ocen i planowania", które przeprowadzono w koordynacji z polskimi gospodarzami i innymi sojusznikami z NATO.
Morawiecki pytany przez dziennikarzy po spotkaniu z mieszkańcami Turku (woj. wielkopolskie) o wpływ tej decyzji na bezpieczeństwo Polski, stwierdził, że zależy to od miejsca, do którego przeniesieni zostaną żołnierze.
"W dużym stopniu to zależy od tego, czy ci wszyscy żołnierze zostaną nieopodal, w innej jednostce polskiej. Wtedy bym powiedział – nie będzie znaczącego osłabienia, będzie częściowe osłabienie, bo wiadomo, że hub w Jasionce jest tym epicentrum, z którego odbywają się wszystkie transporty na Ukrainę"
– powiedział były premier.
Jednocześnie dodał, że jest to "zła wiadomość dla Polski" i należy "bić na alarm".
"Widzimy, że prezydent Trump wątpi w relacje z obecnym rządem polskim i to jest bardzo niedobra wiadomość"
– ocenił Morawiecki.
Morawiecki ocenia działania polskiego rządu
"Jestem zawiedziony brakiem działań po stronie rządu polskiego" – powiedział były premier. Zdaniem Morawieckiego, wypowiedzi obecnego premiera Donalda Tuska o tym, że relokacja była planowana to próby "ratowania twarzy".
Jak dodał, możliwe jest odwrócenie tych kroków, a nawet zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce, dzięki dobrym relacjom zbudowanym przez prezydenta Andrzeja Dudę i polityków PiS z Donaldem Trumpem.
"Niestety, pan Trzaskowski i pan Tusk nie mają tych relacji. Skutki tego się dziś objawiły"
– przekonywał Morawiecki.