Od 8 kwietnia trwa ogłoszony przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych strajk w oświacie. Dotychczas wydawało się, że nauczyciele podchodzą do swojego protestu z ogromną determinacją i zaangażowaniem. W wolnych chwilach wykonywali nawet coś na kształt "rewolucyjnych pieśni", które potem ochoczo zamieszczali w sieci. Okazuje się, że prawdziwe oblicze protestu w niektórych szkołach może wyglądać nieco inaczej. Samorządowiec ze Szczecina odwiedził kilka szkół objętych protestem i okazało się, że faktycznie w każdej z nich jest jedynie kilka osób. Reszta "strajkujących" po podpisaniu listy poszła na wagary.
Nauczyciele w Zachodniopomorskiem, których szkoły są podczas przerwy świątecznej zamknięte, otrzymali zalecenie, aby podpisywali listy, a strajk okupacyjny prowadzili w domach – poinformował prezes zachodniopomorskiego okręgu ZNP Adam Zygmunt. Dodał, że w szkołach, które są otwarte, nauczyciele zarówno w piątek, jak i we wtorek po świętach Wielkiej Nocy – będą przebywać do godz. 12.00. Prezes okręgu zaznaczył, że obiekty szkolne są "w przeważającej liczbie" otwarte.
Szefowa pomorskich struktur ZNP Elżbieta Markowska podkreśliła, że strajk nie ulega zawieszeniu na czas świąt.
- To nie jest zawieszenie, tylko ze względu na to, że są święta, to tak naprawdę nie ma możliwości przeprowadzenia strajku. My dalej strajkujemy w domach, przerwania strajku nie ma
– wyjaśniła Markowska.
Zarówno Adam Zygmunt, jak i Elżbieta Markowska nie wspomnieli słowem o zmianie charakteru strajku na "rotacyjny".
Frekwencje podczas akcji protestacyjnej nauczycieli postanowił sprawdzić radny Szczecina z klubu PiS Dariusz Matecki.
Samorządowiec odwiedził kilka szkół objętych protestem i okazało się, że faktycznie jest w każdej z nich jedynie kilka osób. Reszta "strajkujących" po podpisaniu listy poszła do swoich domów.
Przypomnijmy, że nauczyciele byli wielokrotnie zapewniani przez przedstawicieli niektórych władz samorządowych, że otrzymają wynagrodzenie za czas strajku. Deklaracje takie składał m.in. prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, podkreślając, że będzie ono wypłacane w formie tzw. dodatków.
Jak protestują nauczyciele? Siedzą dwie osoby a reszta w domach. To jest absurd, szczególnie, że krzyczą, że chcą mieć "zapłacone za cały #strajknauczycieli". Byłem sprawdzić w #Szczecin - albo szkoła zamknięta albo prawie żadnego nauczyciela - tzw. "strajk rotacyjny" ?♂️ pic.twitter.com/RKl5wI5j1b
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) 19 kwietnia 2019
"Bezkompromisowość" i "determinację" belfrów wyśmiewali internauci, wskazując jednocześnie na łamanie przez nich obowiązującego prawa.
Od znajomej nauczycielki wiem, że w jednej ze szkół w moim mieście nauczycielki w czasie strajku z nudów lepiły dla siebie pierogi w szkolnej kuchni?
— Marie (@mariebasz) 19 kwietnia 2019
Co się dziwić, jak na wigilię jedli paszczet.
— Krzysztof J ? (@Alexgrim29) 19 kwietnia 2019
Dyrektorkę tej szkoły za przyklepywanie łamania prawa należy zgłosić do prokuratury.
— toberage CK ????????? (@toberage) 19 kwietnia 2019
Jeszcze jedna sprawa.
— Tomasz Konstantyniuk (@MatadorPikador) 19 kwietnia 2019
"Strajk rotacyjny" polega na tym, że pewna grupa pracowników nie wykonuje pracy a pozostali pracują,
po jakimś czasie się zmieniają.
Niepracujący są obecni w miejscu pracy.
Czyli wagarują.
— Tomasz Konstantyniuk (@MatadorPikador) 19 kwietnia 2019
A mówiąc brutalnie - samowolnie opuścili miejsce pracy, bez usprawiedliwienia. "Mówi nam to coś?"
Pozdrawiam.