"Złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby zobowiązane do pełnienia pieczy nad plażowiczami na tym feralnym kąpielisku w Darłówku. Rodzice dzieci mają wiele zastrzeżeń do akcji ratowniczej, która została podjęta. Zastrzeżenia te, opierając się na zaproponowanych dowodach zweryfikuje prokuratura” – poinformował mecenas Paweł Zacharzewski, pełnomocnik rodziców dzieci.
Jak wcześniej powiedział „to zawiadomienie dotyczy narażenia na bezpośrednie ryzyko utraty zdrowia i życia, a w konsekwencji nieumyślne spowodowanie śmierci dzieci przez osoby, które pełniły dyżur ratowniczy w tym momencie na tym kąpielisku”.
W prokuraturze mecenas odniósł się do informacji przekazywanych w mediach, z których wynika, że dramat rozegrał się na niestrzeżonej plaży.
"Każdy, kto był na plaży w Darłówku, wie, że odległość między falochronem a najbliższym stanowiskiem ratownika, to niecałe 95 m. Dramat rozegrał się na tym dystansie. Czy to była plaża niestrzeżona czy strzeżona - to kwestia metrów” – powiedział dziennikarzom.
Oznajmił również, że rodzice nie opuścili plaży, „rodzice byli na miejscu”. Dodał, że sprawa jest rozwojowa.
We wtorek po południu na plaży w Darłówku Zachodnim matka zgłosiła zaginięcie jej trojga dzieci, chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Według policyjnych ustaleń kobieta miała na chwilę spuścić je z oczu, wychodząc z najmłodszym dzieckiem do pobliskiej toalety. Jeszcze we wtorek ratownicy wyciągnęli z morza 14-latka. Reanimacja okazała się skuteczna, ale chłopiec nie przeżył kolejnego dnia - zmarł w szpitalu w Koszalinie. Dwojga zaginionych dzieci jeszcze nie udało się odnaleźć. Poszukiwania trwają.
Prokuratura Rejonowa w Koszalinie prowadzi postępowanie w sprawie pod kątem narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia trojga dzieci przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nimi. Śledztwo dotyczyć będzie także nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci. Za oba czyny grozi do 5 lat więzienia. Nikt nie usłyszał zarzutów. Kontynuowane są czynności mające wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Przesłuchano wielu świadków, w tym rodziców dzieci.
W Sulmierzycach w Wielkopolsce, z których pochodzi rodzina, piątek ogłoszono dniem żałoby.