W sprawie tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk śledczy badają kolejne wątki.
O tragicznym zdarzeniu w Egipcie i jednym z wrocławskich klubów nocnych mówił na antenie Telewizji Republika publicysta Witold Gadowski.- Dokonujemy swoistego cofania się w czasie i śledzenia nie tylko tego, co robiła pani Magdalena, ale też, co robili jej znajomi i ludzie z jej otoczenia. Zaangażowany w to jest pion ds. cyberprzestępczości. Media elektroniczne w dzisiejszych czasach mogą okazać się w tej sprawie bardzo pomocne – tłumaczył w rozmowie z reporterką Telewizji Republika prok. Piotr Kowalczyk.
- Przez kilka dni śledziłem informacje na ten temat i myślałem, że jest to nieszczęśliwe zdarzenie. Otrzymałem jednak – z wiarygodnych źródeł – wiadomość, że towarzystwo tej pani, podobnie jak ona sama, jest związane z nocnym klubem wrocławskim, bardzo rozwiązłym. Taka młoda śmietanka Wrocławia, i nie tylko – mówił na antenie Telewizji Republika Witold Gadowski.
Napisał też na Twitterze:
Tymczasem z ustaleń Telewizji Republika wynika również, że wśród informacji, które badają śledczy jest także wątek znanych wrocławskich klubów nocnych, w których poza bogatymi obcokrajowcami pojawiali się również politycy i biznesmeni ze środowiska Platformy Obywatelskiej. Z wyemitowanego na antenie Telewizji Republika reportażu wynika, że we wrocławskich klubach nocnych takich jak „Grey” czy „Cherry” widywani są na przykład były senator Tomasz Misiak z PO i Tomasz Hanczarek, radny miejski z Nowoczesnej.„Uuu, sprawa pani Magdy Żuk zahacza o klub >>Grey<<. Proszę o info, sprawa jest poważniejsza, niż się wydawało. Politycy, islamiści, Wrocław...”.
- Umowy nie było. To była tzw. umowa ustna. Wszystko na gębę pieniądze pod stołem. Miałam być hostessą. Zapewniać klientom dobrą rozrywkę w klubie. [...] W zakresie obowiązków było utrzymywanie dobrego kontaktu z klientami, którzy przychodzili do klubu. Miałam ich zachęcać, żeby zamawiali dużo drinków. Dostawałam od tego prowizję. Przychodzi klient, ja się uśmiecham, zagaduję, podchodzi kelnerka pyta się, czy się napijemy, ja się uśmiecham, klient kupuje drinka. Chodziło o to, żeby klient bardziej się upił niż pracujące tam dziewczyny – relacjonuje hostessa.
- Później albo od dziewczyn, albo od szefa każda dziewczyna dowiaduje się, że jej zadaniem jest umilanie czasu klientowi. Night kluby to są ekskluzywne burdele, ekskluzywne disco, gdzie na zapleczu jest możliwość wejścia w bliższy kontakt z klientem. Osoba postronna widzi tylko dyskotekę, a osoby zorientowane wiedzą, że takie miejsce nie jest wyłącznie dyskoteką. [...] Jeżeli prosperują takie kluby, a prosperują bardzo dobrze, osoby wysoko postawione o tym wiedzą, a jest to przecież nielegalne, a mimo to funkcjonuje, to na pewno musi przepływać przez to jakaś gotówka – mówi hostessa.
- Tak przychodzą takie osoby. Wszystko jest inco gnito - wszyscy wiedzą, ale nikt nic nie wie... Jesteśmy też od tego żeby zapewnić prywatność. Nie możemy rozmawiać o swoich klientach.
Obszerny tekst na temat tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska” dostępnym w kioskach od 17 maja.