„9 maja 2017 r. Minister Sprawiedliwości wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa z zamiarem odwołania sędziego płk. Piotra Raczkowskiego z funkcji prezesa Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie i poprosił KRS o wyrażenie opinii w tej sprawie” – poinformował rzecznik resortu Sebastian Kaleta. Jak dodał, jednocześnie Ziobro odwołał – od 1 czerwca – sędziego Raczkowskiego z delegowania do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Jako uzasadnienie Kaleta przywołał serię publikacji prasowych o płk. Raczkowskim.
– podał.Pomimo umorzenia postępowań wskazanych w artykule, to jednak fakty w nich ujawnione nie służą budowaniu pozytywnego wizerunku sądownictwa i nie dają się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości, co stanowi podstawę do odwołania sędziego z pełnionej funkcji
W kwietniu „Do Rzeczy” opisało karierę Raczkowskiego, który zdaniem tygodnika, jeszcze w połowie lat 80. Raczkowski był piekarzem. Potem – według tygodnika – ukończył zaoczne studia prawnicze i jako „oddany człowiek PZPR szybko awansował”. Pisano też, że z sędzią mają się wiązać takie afery, jak bójka z innym sędzią i wykorzystywanie służbowych samochodów do celów prywatnych. „Młodość spędził w PZPR, jako sędzia orzekał tylko dwa lata. Na koncie ma wiele spraw dyscyplinarnych” – podano we wprowadzeniu materiału o Raczkowskim na stronie Wiadomości TVP.
„Wbrew temu, co podano w Wiadomościach TVP, nigdy wobec mnie nie były prowadzone żadne postępowania dyscyplinarne czy karne, nie spędziłem młodości w PZPR, orzekam nie dwa, a 22 lata. Do partii należałem od 1987 r. do końca 1989 r.” – oświadczył w reakcji sędzia Raczkowski. Zarzuty uznał za nieprawdziwe i mające na celu zniesławienie oraz znieważenie go. „Nigdy nie uderzyłem ani nie znieważyłem żadnej osoby” – zaznaczył. „SN rozstrzygnął sprawę używania samochodów służbowych na naszą korzyść” – podkreślał.
24 kwietnia Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN zagłosowało za wyborem Raczkowskiego do Izby Wojskowej SN. Do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN powołuje prezydent RP na wniosek KRS.
– komentował wówczas decyzje sędziów SN minister Zbigniew Ziobro.Jest to bardzo smutna sprawa, bo ona niestety pokazuje standardy moralne w polskim Sądzie Najwyższym. Chciałbym oddać szacunek tej mniejszości, która sprzeciwiła się tej kandydaturze, ale jeśli do Sądu Najwyższego mają trafiać ludzie o najwyższych standardach prawniczych i moralnych, którzy mają świecić przykładem dla wszystkich sądów w Polsce i całego sądownictwa, to ta kandydatura przecież, bardzo delikatnie mówiąc, tych kryteriów nie spełnia i w tym świetle ta decyzja wiele mówi o tym Sądzie Najwyższym