Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

​Kiedy ruszy proces ważnego polityka PSL-u?! Akta od dwóch lat krążą po sądach

Już dwa lata temu prokuratura zakończyła śledztwo, w którym zarzuty postawiono m.in. Mirosławowi K., do niedawna kluczowemu działaczowi ludowców na Podkarpaciu.

Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Już dwa lata temu prokuratura zakończyła śledztwo, w którym zarzuty postawiono m.in. Mirosławowi K., do niedawna kluczowemu działaczowi ludowców na Podkarpaciu. Do dziś nie odczytano nawet aktu oskarżenia. 

- To niezrozumiałe, bo w wypadku zwykłego obywatela zapewne już zapadłby wyrok - mówi „Codziennej” Zbigniew Chlebowiec, poseł PiS-u z Rzeszowa.

Mirosław K. to do niedawna czołowy samorządowiec Polskiego Stronnictwa Ludowego. Pełnił chociażby funkcję wojewody, a później marszałka województwa. Obecnie jest jednym z głównych bohaterów tzw. afery podkarpackiej. Prokuratury nadal prowadzą wiele postępowań w rozmaitych jej wątkach (głównie korupcyjnych) przeciwko osobom publicznym, ale część śledztw została zakończona.

K. zatrzymano w kwietniu 2013 r. W ówczesnej Prokuraturze Apelacyjnej w Lublinie usłyszał kilkanaście zarzutów, które dotyczyły m.in. przyjmowania korzyści majątkowych i osobistych, powoływania się na wpływy, ale nawet przestępstw o charakterze seksualnym. K. miał – według prokuratury – zgwałcić urzędniczkę, a innej kobiecie pomóc, w zamian za seks, odzyskać prawo jazdy.

Śledztwo ws. afery podkarpackiej zakończono w kwietniu 2015 r., a akt oskarżenia przeciwko dziewięciu osobom (wśród nich był Mirosław K.) trafił do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Niedługo miną więc dwa lata. Mimo to nie odbyła się ani jedna rozprawa – z powodów proceduralnych akta krążą po Podkarpaciu i co jakiś czas wydawane są postanowienia, które wywołują coraz większe zamieszanie. „Codzienna” prześledziła, co się działo przez ten czas.

Czytaj też: Afera korupcyjna na Podkarpaciu. Prokurator Habało odwołana

W maju 2015 r. Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał się za niewłaściwy miejscowo, bo „wiodące przestępstwa” miały być popełnione na terenie podległym Sądowi Okręgowemu w Przemyślu. Tam z kolei (we wrześniu) zwrócono się do Sądu Najwyższego o rozważenie przekazania sprawy do innego okręgu. Decyzja była odmowna. Niewiele to pomogło.

Z powodu choroby referenta pierwsze posiedzenie odbyło się dopiero w kwietniu 2016 r.

– przyznaje „GPC” sędzia Małgorzata Reizer, rzecznik Sądu Okręgowego w Przemyślu.

Obrońca jednego z oskarżonych złożył wniosek o wyłączenie sprawy jego klienta do odrębnego postępowania.

Akta sprawy dotyczące sześciu oskarżonych (także Mirosława K.) zostały przekazane do Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Ten stwierdził, że większość oskarżonych i świadków nie mieszka na jego terenie i poprosił wyższą instancję o przekazanie sprawy do Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Tam doszło do rzeczy najbardziej zaskakującej.

Wszyscy sędziowie złożyli wnioski o wyłączenie ich z rozpoznawania

– wyjaśnia sędzia Reizer.

W marcu 2017 r. konieczna była więc ponowna wysyłka. Tym razem do Sądu Rejonowego w Przemyślu, ale i tam nie chcą orzekać w sprawie piątki oskarżonych (jedna osoba w międzyczasie została wyłączona do odrębnego postępowania). 24 marca do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie trafił nowy wniosek.

O wyznaczenie sądu okręgowego jako pierwszej instancji

– wyjaśnia sędzia Reizer.

Sędziowie z Przemyśla tłumaczą, że sprawa ma charakter skomplikowany, oskarżeni pełnili w przeszłości „doniosłe funkcje” (to cytat), a rozstrzygnięcie sprawy jest istotne dla opinii publicznej.

Czytaj także: Śledczy od najtrudniejszych spraw. Prokuratura bierze się za afery gospodarcze

Ten wniosek nie został jeszcze rozpatrzony. „Codzienna” ustaliła, że w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie termin ustalono na 6 kwietnia.

Nie przesądzam o winie lub niewinności oskarżonego, ale taka sytuacja jedynie potwierdza konieczność reformy sądownictwa

– podkreśla poseł Chmielowiec.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#afera podkarpacka #sądy

Grzegorz Broński