"Uznałem, że to będzie uczciwsza droga, niż kombinowanie na lewo, szukanie lewych pieniędzy czy podstawianie słupów" - w tak kuriozalny sposób Mateusz Kijowski tłumaczy wystawianie faktur Komitetowi Obrony Demokracji za usługi informatyczne. Jeśli w ten sposób chciał usprawiedliwić swoje działanie, to chyba nie wyszło.
W środę wieczorem wybuchła afera, gdy ujawniono, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Łącznie chodzi o faktury na kwotę ponad 91 tysięcy złotych!
CZYTAJ WIĘCEJ: Pieniądze ze zbiórek KOD trafiały do Kijowskiego. Łącznie ponad 90 tys. zł!
Od tego momentu Mateusz Kijowski wydał już oświadczenie, zorganizował konferencję prasową, udzielił także kilku wywiadów. Z każdym jego tłumaczenia stają się coraz ciekawsze.
Infantylnie brzmią zapewnienie w stylu "ktoś musiał to robić", albo "moja sytuacja finansowa jest trudna". Do tego kombinowanie, czy faktury realizowało stowarzyszenie, czy wypłacane były Kijowskiemu, czy firmie, w której Kijowski pracuje... Itd., itp. I jeszcze opowieści o ataku w związku z wyborami w KOD-zie.
Szef (jeszcze) KOD-u pogrąża się coraz bardziej. A przysłowiowym gwoździem może być rozmowa z reporterem RMF FM. Pewien fragment jest bardzo znamienny.
- Uznałem, że to będzie uczciwsza droga, niż kombinowanie na lewo, szukanie lewych pieniędzy czy podstawianie słupów - taką "szczerość" zademonstrował Kijowski.
On chyba naprawdę nic nie rozumie!
Źródło: rmf24.pl,niezalezna.pl
#KOD #faktury #Mateusz Kijowski
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb