GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Wałęsa poczuł się upokorzony. Bo IPN poprosił go o autograf

Lech Wałęsa w żaden sposób nie chce współpracować z biegłymi grafologami, którzy badają autentyczność teczki byłego agenta SB o pseudonimie „Bolek”.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Lech Wałęsa w żaden sposób nie chce współpracować z biegłymi grafologami, którzy badają autentyczność teczki byłego agenta SB o pseudonimie „Bolek”. Gdy poproszono go o przekazanie kilku próbek pisma, zdecydowanie odmówił. - To upokarzające dla byłej głowy państwa - podsumował adwokat Lecha Wałęsy, prof. Jan Widacki.

W połowie listopada informowaliśmy o tym, że były prezydent nie chce pomóc prokuratorom zajmującym się sprawą „Bolka”. Potwierdził to zresztą sam Wałęsa. W rozmowie z portalem Wirtualna Polska przyznał, że na 28 października był wezwany do Krakowa do biura zajmującego się ekspertyzami sądowymi. 

Przedstawiono mi różne papierki. Pozbierano wszystko, co tylko jest możliwe, jakieś papiery z wojska. Chodziło prawdopodobnie o to, żebym potwierdzał, że to jest moje pismo, a wtedy będą się powoływali na to, że podobne pismo jest w teczkach znalezionych u Kiszczaka. Już mnie chyba nie będą wzywać ponownie, bo ileż można? 

- stwierdził.  

Z tego właśnie powodu nie w połowie listopada 2016, lecz dopiero pod koniec stycznia 2017 roku ma być znana ekspertyza grafologiczną, nad którą pracują specjaliści z krakowskiego Instytutu im. Jana Sehna. Badają oni autentyczność podpisów Lecha Wałęsy w SB-ckich  aktach. 

Czytaj więcej: Wałęsa kluczy ws. teczki Bolka. I potwierdza informacje „Gazety Polskiej”

O tym, że biegli nie mogą liczyć na współpracę z byłym prezydentem informuje dziś portal Onet.pl. 

Wałęsa odmówił śledczym przekazania próbek swojego pisma.

IPN oczekiwał, że prezydent złoży kilka wersji swoich autografów i napisze jeszcze jakieś fragmenty zadanych tekstów. To upokarzające dla byłej głowy państwa, dlatego też odmówiliśmy

- stwierdził Jan Widacki.

Biegli szukali więc dokumentów z pismem Wałęsy w trójmiejskich instytucjach.  

Zwrócili się do nas o księgę kondolencyjną, którą wystawiamy w ratuszu przy okazji śmierci znanych Polaków

- powiedział Onetowi pracownik Urzędu Miasta w Gdańsku.

Śledczy zwrócili się też o przekazanie żałobnych wpisów złożonych między 8 lipca 2005 a 16 lipca 2010 roku do ksiąg kondolencyjnych. Wałęsa wpisywał się tam m.in. po śmierci prałata Henryka Jankowskiego, kapelana „Solidarności”.

Adwokat byłego prezydenta starał się ośmieszyć czynności biegłych.

 Próbki z lat 2004-10 są kompletnie bezużyteczne. Jestem profesorem kryminologii i mówię to jako naukowiec: IPN musi odnaleźć próbki pisma Lecha Wałęsy z lat 70-tych, na kiedy datowana jest teczka „Bolka”. W latach 70-tych Wałęsa był prostym robotnikiem. Pisał niewiele, więc popełniał błędy ortograficzne, a charakter pisma miał mniej wyrobiony. Jako prezydent i współcześnie więcej czyta i pisze. Jego obecne pismo jest przez to bardziej wyrobione i różni się od pisma sprzed ponad czterech dekad

- powiedział Jan Widacki.

Czytaj też: Wałęsa wściekły. Wystarczył krótki wpis Cenckiewicza, żeby zamilkł

Sam Wałęsa zdradził, jak będzie postępował po opublikowaniu opinii biegłych:

Jeśli powiedzą, że podpisy są moje, to wtedy mam dwa wyjścia. Albo natychmiast zgłosić się do przyjaciół z zagranicy i poprosić o zrobienie takich samych badań, albo poczekać aż ta grupa odejdzie i wtedy wyjaśnić, dlaczego doszło do tego, że takie były wyroki i pociągnąć winnych do odpowiedzialności. 

 



Źródło: onet.pl,niezalezna.pl

#grafolodzy #TW Bolek #Lech Wałęsa

pb