O kulisach pracy nad kolejnymi książkami z serii „Resortowe dzieci”, a także planach na przyszłość, opowiadali autorzy Dorota Kania, Jerzy Targalski i Maciej Marosz. Już wiadomo, że będą kolejne - dotyczące biznesu oraz świata nauki. I suplement o wymiarze sprawiedliwości. Ta informacja wywołała burzę oklasków w wypełnionej po brzegi Galerii Porczyńskich w Warszawie.
Dzisiaj tam właśnie odbyła się premiera trzeciej części bestsellerowej serii „Resortowe dzieci. Politycy”. W spotkaniu uczestniczyli autorzy Dorota Kania, Jerzy Targalski i Maciej Marosz, którzy spotkali się z czytelnikami. Nie zabrało również polityków, dziennikarzy i historyków. Wśród nich był także redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, poseł Joanna Lichocka, minister Krzysztof Czabański, minister Jan Dziedziczak oraz legendarny działacz „Solidarności” Krzysztof Wyszkowski.
- Ogrom pracy, godziny spędzone w Instytucie Pamięci Narodowej, setki nazwisk, tysiące akt - opisywał Michał Jeżewski, prezes wydawnictwa „Fronda”.
Zdradził, że tytuł serii wymyśliła Joanna Lichocka. - Obecnie funkcjonuje on w obiegu publicystycznym.
Spotkanie w Galerii Porczyński prowadził publicysta Rafał Ziemkiewicz, który zapytał o definicję „resortowych dzieci”. Autorzy podkreślali, że to określenie nie dotyczy jedynie osób, których rodzice lub dziadkowie pracowali w „resorcie”.
- Chodzi o ludzi związanych albo bezpośrednio, albo rodzinnie - stwierdził J. Targalski, których dodał: -
Albo reprezentujących interesy resortu, albo ich obrońców, którzy dbali, aby resortowi nic się nie stało.
Resortowe pochodzenie nie stygmatyzuje
- tłumaczyła z kolei Dorota Kania zapewniając, że są ludzie, którzy pochodzili z takich rodzin, ale zachowywali się przyzwoicie. Byli jednak i tacy, którzy „swoim życiem pokazywali, że są resortowymi dziećmi”, choć ich przodkowie z poprzednim systemem nie mieli wiele wspólnego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wiemy, kto znalazł się na okładce trzeciej części „Resortowych dzieci”
Autorzy przyznali, że niektóre nazwiska nie pojawiły się w książce. Było ich tak wiele. A jak twórcy dzielili się pracą?
- Początkowo ustalaliśmy listę nazwisk i dzieliliśmy pracę, a później i tak każdy zajmował się innymi osobami - żartował Jerzy Targalski. -
Na koniec dr Targalski podejmował decyzję - co uwzględniamy, a co nie. Był naszym „facebookiem” - dodała ze śmiechem Dorota Kania.
Podkreślali, że bezpieka budowała nowy system.
Oprócz architektów, byli szeregowi ludzie. To jednak architekci wiedzieli, że trzeba stworzyć scenę polityczną i trzeba o nią dbać. Godzili się na opozycję, bo trzeba mieć wroga
- tłumaczył Jerzy Targalski.
Czy spotykali się z przeszkodami, trudnościami w zbieraniu informacji? Dorota Kania opowiedziała zaskakującą historię.
Przeglądając akta IPN-u natknęła się na informację o dokumentach dotyczących pewnej dziennikarki „Gazety Wyborczej”.
- Były konkretne sygnatury, ale uzyskałam odpowiedź „dokumentów nie odnaleziono” - mówiła publicystka „Gazety Polskiej”.
Archiwa są tak duże, że do dzisiaj nie zostały zgłębione
- podkreśliła Dorota Kania.
Jedno jest pewne - autorzy „Resortowych Dzieci” nie kończą pracy. Już za rok ukaże się czwarta część poświęcona biznesowi. Kolejna dotyczyć będzie świata nauki.
Zdradzono również, że trwają pracę nad suplementem mówiącym o resortowych dzieciach w wymiarze sprawiedliwości. Ta informacja wywołała burzę braw.
ZOBACZ FILM:
Źródło: niezalezna.pl
#resortowe dzieci
#Jerzy Targalski. Maciej Marosz
#Dorota Kania
gb