Była to operacja o tyle karkołomna, że sami działacze ZNP, organizacji będącej najpierw przybudówką PZPR, a potem SLD, nie mogli przyzwyczaić się do tej roli. Działacze olsztyńskiego ZNP zorganizowali przed obecnymi protestami wspólną z SLD konferencję prasową. Zamiast ograniczyć się do pochylania się z troską nad pensjami nauczycieli, zaatakowali ostro… Instytut Pamięci Narodowej.
– mówił prowadzący konferencję działacz SLD Władysław Mańkut.
– Co to znaczy podpisanie porozumienia pani minister z IPN w zakresie kształcenia historycznego, w zakresie budowy świadomości historycznej? IPN został powołany w zupełnie innym celu, nie w celach edukacyjnychReklama
I trudno się dziwić, że to współpraca z IPN wzbudziła emocje u towarzysza Mańkuta, byłego etatowego pracownika PZPR, sekretarza KW PZPR w Elblągu, członka wojewódzkich władz PRON i peerelowskiego naczelnika miasta i gminy Pieniężno.
ZNP niemal w całym kraju zdominowany jest przez aparat o podobnym rodowodzie. W III RP jego pierwszym przewodniczącym był śp. Jan Zaciura, działacz PZPR od 1961 r., poseł SLD przez dwie kadencje, którego w 1998 r. zastąpił Sławomir Broniarz.
Pismem ZNP „Głos Nauczycielski” kieruje natomiast dziennikarz, którego poglądy – gdy chodzi o obronę komunizmu – przerastają to, o czym mówią zazwyczaj działacze SLD. Jakub Rzekanowski to były działacz młodzieżówki SdRP i dziennikarz „Trybuny”. W 1996 r. pytany przez „GW” o znaczenie rewolucji październikowej, twierdził: „Bez Rosji radzieckiej nie byłoby też PRL i socjalizmu, awansu społecznego, odbudowy ze zniszczeń wojennych, rozwoju kultury i nauki” (z czego można było wywnioskować, że Polacy przedwojenni siedzieliby bezczynnie w ruinach, kultury ani nauki nie tworząc). Mówił, że świętuje jej rocznicę, bo „rewolucji nie można wulgarnie sprowadzać do rynsztoków pełnych krwi”, a „marksowska koncepcja rewolucji jest słuszna”.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.